ROZMOWA Z Sebastianem Dudą, piłkarzem Wisły Puławy
- Jak zdrowie, na jakim etapie powrotu do gry jest pan obecnie?
– Na pewno jest lepiej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Pierwsze tygodnie po kontuzji były ciężkie. Czuję się jednak dobrze i właśnie uczę się chodzić na nowo bez kul. Daleka droga przede mną, ale staram się iść do przodu.
- Na początku gry w Wiśle Puławy nie ma pan szczęścia. Wcześniej pojawiały się problemy z kontuzjami?
– Zupełnie nie. Kiedy zakładałem koszulkę Stali Mielec przez kilka lat ani razu nie wypadłem nawet na parę dni. Takie jest jednak życie piłkarza. Odkąd przeniosłem się do Puław pech mnie nie opuszcza. Mam jednak nadzieję, że najgorsze już za mną i dalej moja przygoda z Wisłą będzie wyglądała zdecydowanie lepiej.
- Jest w ogóle jakakolwiek szansa, że na wiosnę zobaczymy Sebastiana Dudę na boisku?
– Bardzo trudno w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Minęły trzy miesiące, zaczynam rehabilitację, ale coś więcej będzie można podobno powiedzieć, kiedy minie pięć miesięcy od operacji. Często decyduje też organizm zawodnika, bo jeden może pauzować dłużej, drugi krócej. Dlatego spokojnie robię swoje i czekam spokojnie na rozwój wydarzeń do lutego. Zobaczymy co powiedzą lekarze.
- Jak doszło do kontuzji? Wszystko rzeczywiście wydarzyło się podczas rozgrzewki?
– Nawet na sam koniec rozgrzewki. To był zwykły start do piłki i podskok. Wydawałoby się, że zupełnie niegroźna sytuacja, a skończyło się bardzo poważną kontuzją.
- Wiedział pan od razu co się stało?
– Prawdę mówiąc zupełnie nie miałem pojęcia. W pierwszej chwili myślałem, że to problem z kostką. Uklęknąłem, sprawdziłem i wyszło, że to jednak nie kostka. Miałem jednak problem, żeby się podnieść i szybko podbiegli do mnie koledzy: Mateusz Olszak i Bartek Tetych. Rzucili, że to zdecydowanie Achilles Postawili pierwszą diagnozę i mieli rację. Do tej pory myślałem, że urazy kolana są najgorsze. Teraz jednak zmieniam zdanie. Nawet po zerwaniu więzadeł po kilku tygodniach można już rozpocząć pracę nad powrotem do gry. W przypadku ścięgna Achillesa musi minąć wiele miesięcy. Teraz mogę już mówić o tym wszystkim spokojnie, ale wcześniej tak różowo nie było. Tydzień bez piłki jest trudny, a co dopiero, kiedy w grę wchodzi wielomiesięczna pauza. Wierzę jednak, że wrócę silniejszy.