Fot. Maciej Kaczanowski
Rozmowa z Adamem Waczyńskim, obrońcą reprezentacji Polski
Wróciliście z długiej podróży. W trzeciej kwarcie Estończycy chyba mocno was nastraszyli - objęli prowadzenie i wydawało się, że jeszcze powiększą przewagę...
- Uważam, że to Estończycy wrócili z dalekiej podróży, bo to oni przegrywali przez większość spotkania. Ta pogoń kosztowała ich jednak mnóstwo sił. Zdobyliśmy więc siedemnaście punktów z rzędu i zapewniliśmy sobie zwycięstwo.
Z czego wynikały przestoje w waszej grze?
- Wiele zależało od ustawienia. Mieliśmy też nieco problemów z faulami, bo kilku zawodników musiało grać przez to bardziej uważnie. Rywale grali agresywnie, co sprawiało, że czasem gubiliśmy się w ofensywie. Liczy się jednak zwycięstwo i to, że liderujemy w naszej grupie. Cieszy również liczba przechwytów, która świadczy o naszej niezłej postawie w defensywie.
Estonia to najtrudniejszy rywal w naszej grupie?
- Wydaje mi się, że tak. Oni grają mocną i twardą defensywą. W pewnym momencie nie mogliśmy przebić się przez ten mur. Na szczęście ograniczyliśmy straty, podnieśliśmy się i zyskaliśmy kilka punktów przewagi. Sporo pomagała nam również lubelska publiczność. Bardzo lubimy tu przyjeżdżać, bo na meczach zawsze jest gorąca atmosfera.
Do zakończenia eliminacji zostały już tylko trzy mecze. Awans wydaje się bardzo realny...
- Patrzymy tylko i wyłącznie na każdy kolejny mecz. Przed nami Portugalia i na niej skupiamy całą naszą uwagę. Naszym celem jest odniesienie w eliminacjach kompletu zwycięstw.