W inauguracyjnym sezonie Budowlani zajęli szóste miejsce. Trener Stanisław Więciorek: nie można być za bardzo zachłannym, co nie zmienia faktu, że była szansa nawet na medalową czwórkę
Od 2016 roku klubowe rugby w Polsce przechodziło etap reorganizacji. W ostatnim sezonie ekstraliga rywalizowała już według nowego systemu: wiosna-jesień.
Przystępując do walki o punkty lublinianie mieli jedno zadanie: spokojnie utrzymać się w elicie. Aby osiągnąć ten cel trzeba było zakończyć zmagania minimum na siódmym miejscu. Po wygranym spotkaniu z Arką Gdynia okazało się jednak, że Budowlani stanęli przed szansą walki o piątą lokatę. Mogli sobie też wybrać przeciwnika: Lechię Gdańsk lub Arkę. Zależało to od wyniku ostatniego meczu na wyjeździe z gdańszczanami. Ostatecznie zespół trenera Stanisława Więciorka rywalizował z Arką. Po zaciętym spotkaniu, rozegranym w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, uległ, ale dopiero po serii rzutów karnych 1:2. W regulaminowym czasie i dogrywce był remis 22:22.
– Biorąc pod uwagę wyniki w trakcie sezonu zakładaliśmy zajęcie na koniec szóstego miejsca – mówi lubelski szkoleniowiec. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdybyśmy wygrali kilka spotkań więcej, to być może znaleźlibyśmy się w czwórce i walczyli o medale. Mam na myśli mecze u siebie: z Pogonią Siedlce, Lechią i Ogniwem Sopot. Niektórym rywalom również napędziliśmy strachu. Choć z drugiej strony nie można być aż tak zachłannym. Wielu chwali nasz zespół, zauważając postęp, jaki zrobiliśmy od ubiegłej jesieni.
Trafionym ruchem kadrowym było pozyskanie zawodników z Ukrainy. – Chcemy utrzymać w naszych szeregach Artema Kułyka i Vladyslava Adazhynyka, ale także Rafała Szrejbera – mówi opiekun Budowlanych.
– Rozwijamy się stopniowo. Z jednej strony wiemy, w którym miejscu jesteśmy. Z drugiej, zdajemy sobie sprawę, jakie kwestie są jeszcze do poprawy. Na pewno musimy wzmocnić pierwszą i drugą linię młyna. Do zespołu powinien dołączyć reprezentant Polski, pochodzący ze Skry Warszawa, a grający ostatnio w KS Budowlani Łódź, Paweł Poniatowski. Kiedy powrócą do nas: Michał Węzka i Piotr Psuj, będziemy mieli mocny atak. Chcemy solidnie przepracować zimę, a być może już wiosną podejmiemy wyzwanie walki o medale – zapowiada trener Więciorek.