Dla ekipy ze Świnoujścia, plasującej się w czołówce pierwszoligowców, był to pierwszy remis w sezonie. Lublinianie liczyli na lepszy wynik, ale kiepski stan własnego boiska nie sprzyjał grze gospodarzy.
Goście potwierdzili, że są dobrze przygotowani do sezonu pod względem motorycznym. Piłkarzom Motoru trudno było wygrywać pojedynki główkowe, których nie brakowało podczas niedzielnego spotkania. Na zrytej murawie (po meczu z Koroną organizatorom nie udało się całkowicie wyrównać nawierzchni) ciężko było przeprowadzać płynne akcje.
Ale nawet w takich warunkach gospodarze potrafili stworzyć groźne sytuacje. Jednak najpierw niebezpiecznie, tuż obok słupka, strzelił z dystansu Marek Niewiada. W odpowiedzi lublinianie bardzo ładnie ograli obronę Floty. Janusz Iwanicki idealnie podał do wybiegającego na wolne pole Kamila Oziemczuka, jednak ten za mocno wypuścił piłkę, która padła łupem Sergiusza Prusaka.
W 10 min bliski szczęścia był Marcin Syroka, wykonujący rzut wolny. Po jego mocnej centrze futbolówka minimalnie minęła bramkę. Rafałowi Warzyńczokowi również nie udało się trafić, chociaż otrzymał świetne podanie od Marcina Popławskiego. Goście także mieli dobre okazje. W 41 min przestrzelił Arkadiusz Sojka, a tuż przed przerwą Jacek Magdziński.
Do końca pierwszej połowy nie wytrwał kapitan Motoru. Popławski poprosił o zmianę, skarżąc się na uraz. Była to duża strata dla lubelskiego zespołu.
Po przerwie boisko opuścił także Wawrzyńczok, zmieniony przez Rafała Króla. Roszada w środkowej linii początkowo nie przyniosła spodziewanego efektu. Z kolei Grzegorz Skwara miał więcej swobody i coraz celniej zagrywał do zawodników Floty, stojących w polu karnym gospodarzy (szkoda, że podobnymi zagraniami nie rewanżował się Krzysztof Lipecki).
Za pierwszym razem lublinianom udało się wybić piłkę, ale ta ponownie wróciła do byłego zawodnika Górnika Łęczna. Do kolejnego dośrodkowania wyskoczyli Michał Maciejewski i Piotr Dziuba. Futbolówka ostatecznie odbiła się od napastnika gości i w 47 min wpadła do siatki.
Gospodarze szybko zdołali odrobić straty. Rajdem lewą stroną popisał się Łukasz Misztal. Wyłożył piłkę Oziemczukowi, któremu nie pozostało nic innego jak zdobyć pierwszego gola w barwach Motoru. W 66 min Syroka uderzył z rzutu wolnego tuż nad poprzeczką. Piotr Kamiński również miałby lepszy humor, gdyby jego "główka” w 83 min była skuteczniejsza.
Motor Lublin - Flota Świnoujście 1:1 (0:0)
0:1 - Dziuba (47), 1:1 - Oziemczuk (55).
SKŁADY
Motor: Mierzwa - Syroka, Ptaszyński, Maciejewski, Misztal - Lipecki, Żmuda, Wawrzyńczok (46 R. Król) - Oziemczuk, Popławski (38 Pacholarz), Iwanicki (82 Kamiński).
Flota: Prusak - Fechner, Hrymowicz, Benewente, Krajanowski - Sojka (84 Rygielski), Skwara (80 Chrzanowski), Niewiada, Protasewicz (76 Pietruszka) - Dziuba, Magdziński.
Żółte kartki: Żmuda - Krajanowski. Sędziował: Andrzej Mrowiec (Katowice). Widzów: ok. 1 tys.
PO MECZU POWIEDZIELI
- Prawdziwa walka zaczęła się po przerwie, kiedy goście zdobyli bramkę. Wówczas trochę się cofnęli, zostawili nam więcej miejsca i mogliśmy rozegrać kilka akcji. Po jednej z nich udało mi się wyrównać, zdobyć pierwszego gola dla Motoru, z czego bardzo się cieszę.
• W piątej minucie spotkania również miał pan wyborną okazję, jednak piłka została zbyt mocno wypuszczona...
- To był początek meczu, nie miałem jeszcze dobrego wyczucia dystansu, dlatego nie wykorzystałem sytuacji. Niestety, nie zawsze skuteczność dopisuje w stu procentach. Niektóre szanse się marnuje.
• Rozegrał pan spotkanie w pełnym wymiarze. Pod koniec był mały kryzys?
- Było widać, że łapały mnie skurcze, ponieważ nie oszczędzałem się, dałem z siebie wszystko. Wiadomo, że po przerwie w grze zdrowia czasami jeszcze brakuje, ale z meczu na mecz jest coraz lepiej. Generalnie wytrzymałem, co na tak ciężkim boisku traktuję jako dobry prognostyk.
Przemysław Żmuda, piłkarz Motoru
- Wielkim problemem było to, że na własnym stadionie zamiast boiska mieliśmy kartoflisko. My wolimy grać dołem, a na tak nierównej nawierzchni nie było to łatwe. A wystarczyła jedna sytuacja, kiedy piłka poszła po ziemi, i zdołaliśmy zdobyć gola. Z przebiegu meczu ten remis nie jest złym wynikiem, ale wiadomo, że u siebie powinniśmy zdobywać komplet punktów, których wciąż nam brakuje. Możemy pocieszyć się faktem, że Flota jest bardzo solidnym zespołem i końcowe rozstrzygniecie ujmy nam nie przynosi. Dopisujemy sobie "oczko” i walczymy dalej.
Łukasz Misztal, obrońca Motoru
- Jestem zadowolony, że akurat w tym meczu miałem asystę, z mojego podania Kamil trafił do bramki. W kolejnej akcji mogłem pokusić się o powtórkę, zagrałem do tyłu, ale kolegów nie było w tym miejscu pola karnego. Szkoda, bo radość ze zwycięstwa byłaby znacznie większa. Teraz mamy tydzień odpoczynku, a dawno tak nie było i myślę, że po zebraniu sił zdołamy zdobyć kilka punktów. Powinniśmy jeszcze coś dodać w pierwszej rundzie.