Górnik i Motor to w tym sezonie dwie przeciwności - w Łęcznej chcą walczyć o awans, a w Lublinie muszą bronić się przed spadkiem. I obu tym celom mają posłużyć zupełnie odmienne polityki transferowe.
Ofert zresztą i dla innych nie brakuje. A jeśli przy tym lubelski klub będzie mógł zarobić jakiekolwiek pieniądze, działacze z Al. Zygmuntowskich stosowne dokumenty parafują bez mrugnięcia okiem. Żeby tylko klient się nie rozmyślił. Do tego na liście transferowej Ryszarda Kuźmy znalazło się aż dziewięciu zawodników. Choć i tak wiadomo, że została ona skrócona w ostatniej chwili.
Ponadto na samym szczycie listy działacze najchętniej umieściliby jeszcze samego… szkoleniowca. A i ten pewnie nie miałby nic przeciwko temu, gdyby nie jeden szczegół - wysoka pensja. Co przy wciąż ważnym kontrakcie oznacza tak samo wysokie odszkodowanie. A Motoru na to nie stać. Bo Motoru dziś nie stać na nic. O spłaceniu długów wobec piłkarzy nie wspominając.
Więc jeśli z kadry zespołu z rundy jesiennej zostaną niedobitki, to który wartościowy zawodnik zechce przyjść do takiej drużyny i spróbować pograć o utrzymanie? Mając na względzie lubelską organizację chyba tylko "desperado”. Bo wszystkie obietnice - po raz kolejny zresztą -nie znajdą przecież pokrycia.
W Górniku natomiast ruchy nastąpiły już w trakcie rundy jesiennej. Najpierw na stanowisku prezesa, a później dyrektora sportowego (Edward Klajndinst jest na wypowiedzeniu) i trenera. W zespole z kolei nie zanosi się na zmiany. Żadne. Tak przynajmniej zapewnia Wojciech Stawowy, argumentując to "możliwościami” budżetu. Nowy szkoleniowiec, choć chyba trochę z przymusu, dodaje, że każdy z zawodników otrzyma "carte blanche” i szansę na udowodnienie swojej przydatności.
A pomysł ten ma zakończyć się jeszcze awansem. Tak twierdzi trener, ale równie dobrze można zaryzykować, że to tylko ukłon w kierunku Grażyny Łojko.
Wojciech Stawowy jest cenionym i ambitnym trenerem, ale też realistą. Dlatego o żadnych gwarancjach nie może być mowy. W piłce nożnej nigdy nie ma pewności. Tym bardziej, jeśli do lidera traci się siedem punktów, w wyścigu uczestniczą również Widzew Łódź, Korona Kielce i Zagłębie Lubin, a większość meczów trzeba będzie rozegrać na wyjazdach.
No i mając do dyspozycji taki potencjał ludzki. Nowy szkoleniowiec woli wypowiadać się dyplomatycznie, jednak sam wie, że w jego drużynie znajduje się zbyt wiele białych plam. W każdej formacji.
W bramce numerem jeden jest Jakub Wierzchowski. A za nim Krzysztof Żukowski i Jakub Giertl. Obu im na pewno brakuje doświadczenia. Na grę w defensywie wylano jesienią nie jedne kubeł pomyj. Już liczba straconych goli - 23 (wliczając mecz z Zagłębiem to 24) - mówi mocno za siebie.
Co prawda pod koniec rundy coraz lepiej wyglądała współpraca Piotra Karwana z Veljko Nikitoviciem, ale i bez tego wiadomo, że środek defensywy wymaga wzmocnienia. Podobnie jak chyba jej boki, ponieważ system 4-3-3 będzie dla tych pozycji bardzo wymagający.
W drugiej linii wyjdzie trzech środkowych pomocników. Tego ustawienia przeciwko Koronie spróbował już Tadeusz Łapa i sam po meczu przyznał, że nie wyszło to najlepiej. On jednak miał mało czasu i wykonawców w spadku.
Trener Stawowy będzie miał dwa miesiące. Jednak każdy, kto znajdzie się w tym trójkącie, zostanie obarczony także zadaniami defensywnymi. Wolnych strzelców już nie będzie. A krakowski szkoleniowiec od razu na wstępie zapowiedział, że konsekwentnej realizacji założeń taktycznych będzie wymagał w sposób bezwzględny.
W ataku też trójka i też z szerokim zakresem obowiązków. Tu jedynie niepodważalną pozycję będzie miał Jakub Grzegorzewski. O ile oczywiście dojdzie do porozumienia z Górnikiem (ciąg dalszy rozmów w najbliższych dniach). Pozostali będą musieli rywalizować, lecz i bez tego wiadomo, że przydałby się jeszcze jakiś egzekutor.
Wojciech Stawowy również to tym wie, bo w Arce Gdynia takiego nie miał.
Dlatego może już teraz, zamiast czekać do czerwca - miesiąca rozliczeń, lepiej usiąść z kilkoma zawodnikami (jest paru, którzy prochu już nie wymyślą) i dać im wolną rękę, a w to miejsce sprowadzić wartościowszych, lepszych. Aby ekstraklasa mogła naprawdę nabrać rzeczywistych kształtów. A rywalizacja o nią nie była sprowadzała się tylko do fuksa. Szczęściu też trzeba pomóc.
Dopięli ostatni sparing w Polsce
Treningi rozpoczną się 12 stycznia. Serię sparingów zainauguruje mecz z Legią w Warszawie (2 lutego), a zakończy w Kielcach z Koroną (7 marca). Podczas obozu w tureckim miasteczku Side - od 16 do 15 lutego - "zielono-czarni” rozegrają trzy mecze kontrolne. Jednak rywale nie są jeszcze znani. W sumie zaplanowano dziesięć gier.
Program sparingów Górnika:
2 lutego - Legia Warszawa (wyjazd), 6 lutego - Cracovia (wyjazd), 11 lutego - Hetman Zamość (dom), 14 lutego - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (dom), 28 lutego - Stal Stalowa Wola (dom), 4 marca - Mazur Karczew (dom), 7 marca - Korona Kielce (wyjazd).