Kamil Król od wielu miesięcy czekał na możliwość powrotu na piłkarskie boisko. Na przeszkodzie stał brak certyfikatu.
Kłopoty Kamila Króla zaczęły się w momencie, kiedy postanowił spróbować szczęścia w Brescii. To właśnie tam przeniósł się z Górnika Zabrze, za namową Marka Koźmińskiego. Przygoda z włoskim futbolem nie trwała długo. Znacznie dłużej trwała przerwa w występach, ponieważ razem z Królem do Polski nie wróciły dokumenty potrzebne do załatwienia formalności związanych z grą w lidze. – Nie wiem co się z nimi działo – zastanawia się Kamil Król. – Kiedy byłem wypożyczany do Górnika moje papiery były w... Zielonej Górze. Później miał je pan Marek Koźmiński.
Odzyskanie certyfikatu nie było takie proste. Starała się o to od października Lechia Gdańsk. O pozwolenie na grę wystąpił w końcu Motor, który postanowił zatrudnić Kamila i jego brata Rafała, wychowanka Stali Kraśnik. Lubelscy działacze także musieli uzbroić się w cierpliwość, ponieważ certyfikat wciąż nie nadchodził z włoskiej federacji.
Warunkowe zgłoszenie rosłego napastnika, mierzącego 193 cm wzrostu, nie udało się także na ostatni ligowy mecz z Wartą Poznań. Polski Związek Piłki Nożnej uruchomił procedurę dopiero 2 kwietnia i od tej daty trzeba było czekać 30 regulaminowych dni. Trener Ryszard Kuźma nie krył rozczarowania, ponieważ wcześniej chciał mieć do dyspozycji piłkarza, mającego na koncie cztery gole strzelone w ekstraklasie.
Wiele wskazuje na to, że szkoleniowiec wreszcie będzie mógł skorzystać z usług Kamila Króla, ponieważ wczoraj do Lubelskiego Związku Piłki Nożnej dotarł certyfikat. – Teraz pozostaje tylko zgłosić piłkarza – zapewnia Grzegorz Szkutnik, dyrektor klubu. – Zrobimy wszystko, aby formalności załatwić jeszcze w tym tygodniu, przed spotkaniem z Podbeskidziem. – Czy postawię na obu braci Królów? Powinni wyjechać na mecz, ale jeszcze nie wiem, czy obaj znajdą się w meczowym składzie – stwierdził trener Kuźma.
Do zgłoszenia potrzebne są też pieniądze, a tych wciąż brakuje w klubowej kasie. Piłkarze znowu czekają na wypłaty. Wsparcia miało udzielić miasto, uruchamiając środki z puli promocyjnej, jednak w tej sprawie wciąż nie ma wiążących decyzji. – Wszystko zależy od prezydenta Adama Wasilewskiego – poinformował nas Michał Krawczyk, zastępca dyrektora kancelarii prezydenta. – Pan prezydent przebywa w tej chwili służbowo w Warszawie. Sadzę, że jego opinię poznamy pod koniec tygodnia – dodała Iwona Blajerska, rzecznik prasowy prezydenta.
Trenerzy i zawodnicy sądzili, że jakieś pieniądze otrzymają przed wyjazdem do Bielska-Białej, jednak budżetowe fundusze mogą nie dotrzeć na czas. Ich droga bywa bardzo długa. Przekonali się o tym sportowcy czekający na stypendia.