"Żółto-niebiescy” mogą jednak wybrać się na Podlasie wyłącznie na... wycieczkę krajoznawczą. Na kilka godzin przed meczem łomżanie nie mają bladego pojęcia, czy w ogóle wybiegną na boisko.
Spotkanie ŁKS i Stali pierwotnie miało odbyć się w sobotę, ale na prośbę klubu z Łomży zostało przesunięte na dzisiaj. Dzięki temu zabiegowi gospodarze mieli zyskać dodatkowy czas na przygotowanie się do startu rozgrywek. Mimo zwłoki wciąż niewiadomo czy spotkanie zostanie rozegrane. - Jakie są szanse, że zagramy? 50 na 50 - nie ukrywał we wtorek trener ŁKS Dariusz Kossakowski.
Na 24 godziny przed pierwszym gwizdkiem, łomżanie nie mogli pochwalić się ani jednym zawodnikiem zgłoszonym do rozgrywek! - Finansowe kłopoty to smutna rzeczywistość w ŁKS. Taki stan trwa od dłuższego czasu. Aktualna sytuacja jest naprawdę bardzo trudna. Mam 22-osobową kadrę. Trenujemy, ale zawodnicy nie mają podpisanych kontraktów. Nie są również zarejestrowani w związku. Na "ładne oczy” nikt już ich nam nie potwierdzi, a przecież nie mamy środków żeby wnieść opłatę - wyjaśnia Kossakowski.
W ŁKS liczono, że sytuację przed startem ligi uratuje dotacja z miasta. - Ale klub zalega w ZUS, więc współfinansowanie w ramach dotacji na sport kwalifikowany odpada - mówi trener. Co ciekawe, zaleganie ze składkami w ZUS nie przeszkodziło za to w przyznaniu ŁKS licencji na występy w II lidze.
O sposobach ratowania tonącego klubu debatowali wczoraj działacze. Walne zebranie miało dokonać wyboru nowych władz (zakończyło się po zamknięciu tego numeru Dziennika Wschodniego). Te z kolei rozpocząć rejestrację zawodników. Według klubowych wyliczeń sytuację uratowałoby 50 tysięcy złotych.
- Wszystko w rękach miasta i miejscowego browaru, który nas wspiera. Cały czas trwają pertraktacje, aby wspomogły nas zastrzykiem finansowym. Dzięki niemu moglibyśmy przynajmniej wystartować - wyraża nadzieję łomżyński szkoleniowiec.
Wygląda na to, że w śridę tuż po godzinie 17, trener Marek Maciejewski ze spokojem będzie mógł zacytować cesarską maksymę: Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. - Nie otrzymaliśmy żadnego komunikatu mówiącego, że mecz zostanie odwołany. Wiemy, że bardzo źle się tam dzieje. Pojechać do Łomży i tak musimy. Nawet tylko po to, żeby dowiedzieć się o walkowerze - mówi trener Stali Marek Maciejewski, który we wtorek potwierdzał do swojej drużyny napastnika Górnika Łęczna Dariusza Osucha.