I w sobotę skończyła się passa czterech zwycięstw z rzędu Wisłoki przed własną publicznością. Jako pierwszy zespół w tym sezonie z jednym "oczkiem” z Dębicy wyjechał Górnik II Łęczna, po remisie 1:1.
- Podział punktów nie krzywdzi żadnej ze stron. Oczywiście przy odrobinie szczęścia można było dowieźć komplet "oczek” do ostatniego gwizdka. Nie udało się, ale na jeden punkt też nie ma, co narzekać. Mieliśmy sporo zawodników po kontuzjach i chorobach, dlatego w drugiej odsłonie opadliśmy nieco z sił - mówi trener Łapa.
Goście mogli wpisać się na listę strzelców już po kwadransie. Niestety, idealnej sytuacji nie wykorzystał Krystian Wójcik. 19-letni napastnik, będąc na siódmym metrze, miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ten sam zawodnik zrehabilitował się w 29 min, kiedy uderzył z woleja tuż zza "szesnastki”. Futbolówka otarła się jeszcze o jednego z przeciwników, po czym wylądowała w siatce.
Łęcznianie, jak to mają w zwyczaju, znowu nieźle zaprezentowali się tylko w jednej połowie. Tym razem padło na pierwszą, bo po zmianie stron na boisku dominowali gospodarze i w pełni zasłużenie odrobili straty.
W ekipie gości po długiej przerwie na murawie pojawił się Paweł Głowacki i co ciekawe wytrzymał na boisku 75 minut. - Paweł na własną prośbę grał tak długo. Jak się zaprezentował? Bardzo przyzwoicie, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - dodaje opiekun "zielono-czarnych”.
Wisłoka Dębica - Górnik II Łęczna 1:1 (0:1)
Wisłoka: Zarychta - Smaś, Konrad, Jędrusiak, Król, M. Kantor (72 Barycza), Kalita, Pokrywka, S. Kantor (83 Bielatowicz), D. Kantor, Zołotar (46 Królikowski).
Górnik II: Giertl - Kosiec, Rafalski, Klajda, Jędrzejuk, Głowacki (75 Gromba), Jankowski (85 Klimkiewicz), Sołdecki (60 Wasil), Michalak, Wójcik (60 Flis), Krakiewicz.
Żółte kartki: Konrad (W) - Giertl, Michalak, Flis (G).
Sędziował: Dawid Wierdak (Krosno). Widzów: 250.