Przed tym meczem było sporo obaw. Po pierwsze w poprzedniej serii Górnik przegrał w Zamościu, po drugie kartki i kontuzje przetrzebiły skład, a po trzecie przyjeżdżał wicelider.
Zwyciężyć w takich rozmiarach to rzecz niesłychana. Wszystko zaczęło się już w 3 min, kiedy gapiostwo Damiana Glanowskiego wykorzystał Krystian Michalski. To był pierwszy z prezentów gości, których potem było jeszcze sporo. W 24 min potężnym uderzeniem z rzutu wolnego, z około 30 m, podwyższył Sławomir Mazurkiewicz. I ten gol mógłby spokojnie pretendować do atrakcji spotkania, gdyby piłkarze zielono-czarnych nie przeprowadzili jeszcze wielu składnych kombinacyjnych akcji kończonych pięknymi strzałami. Tak było choćby w 79 min, kiedy po dośrodkowaniu Pawła Jędrzejuka, kapitalną główką popisał się Janusz Surdykowski.
Łęcznianie wygrali 10:0, chociaż mogli – co zabrzmi jak science fiction – jeszcze wyżej. Bo były jeszcze okazje sam na sam i trzy poprzeczki. – Nigdy wcześniej w swojej karierze piłkarskiej i trenerskiej nie przegrałem tak wysoko – powiedział przybity Antoni Szymanowski, trener przyjezdnych. Co innego Chrobak, który mógł zobaczyć jak wielkie rezerwy tkwią w jego drużynie.
Sam zresztą pochwalił zawodników grających wcześniej mniej albo wcale. Gdyż Surdykowski, Marcin Rogowski, Jakub Grzegorzewski czy Paweł Bugała zasłużyli sobie na to.
Górnik Łęczna – Przebój Wolbrom 10:0 (5:0)
Górnik: Wierzchowski – Piesio (74 Jędrzejuk), Mazurkiewicz, Karwan, Musuła – Rogowski (67 Sołdecki), Bartoszewicz, Nikitović (60 Bugała), Niżnik, Michalak – Grzegorzewski (62 Surdykowski).
Przebój: Palczewski – Szewczyk, Kańczuga (65 Juszczyk), Wdowik, Siedlarz – Tomasik, A. Mielec, Glanowski (46 Porębski), D. Mielec (80 Cupiał) – Rak, Górski (65 Żelazny).
Żółte kartki: Bartoszewicz – Siedlarz, Rak. Czerwona kartka: Rak (84) za dwie żółte.
Sędziował: Maciej Mądzik (Świętokrzystki ZPN). Widzów: 1500.