Podopieczni trenera Marka Majki wybiorą się do Boguchwały na mecz z tamtejszym Izolatorem. Piątkowy rywal Damiana Panka i spółki ma na swoim koncie ledwie pięć "oczek”, ale na pewno groźniejszy jest na własnym stadionie. Zadanie dla piłkarzy Spomleku to odrobienie dwóch, straconych w ubiegłą niedzielę, punktów. W końcu mimo sporej przewagi i mnóstwa okazji radzynianie zremisowali z Karpatami Krosno 1:1.
Dlaczego mecz odbędzie się w piątek? Otóż na stadionie Izolatora w sobotę i niedzielę rywalizować będą nie piłkarze, a...psy. Konkretnie chodzi o mistrzostwa Polski w posłuszeństwie sportowym czworonogów.
- Nie ma łatwych przeciwników. Przekonaliśmy się o tym chociażby w ostatnią niedzielę, kiedy zremisowaliśmy u siebie. Teraz też zapowiada się ciężka przeprawa. Nie mieliśmy możliwości podglądania rywala, ale jakieś informacje na ich temat udało się nam zebrać. Dlatego całkowicie w ciemno nie jedziemy. Czy wybieramy się tam po zwycięstwo? Oczywiście, że tak. W piłce przecież w pierwszej kolejności liczą się wygrane i punkty, ładna gra pewnie że cieszy, ale poza satysfakcją wielkich korzyści nie przynosi - przekonuje trener Spomleku.
W barwach Orląt zabraknie najlepszego strzelca Piotra Wilawera. Pozyskany z Motoru Lublin 20-letni napastnik ma już na koncie siedem trafień, ale podobnie jak w ostatnią niedzielę, mecz z Izolatorem ma "z głowy”.
- Dokładnie mam problem z mięśniem obojczyka. Od następnego tygodnia chciałbym jednak zacząć już rehabilitację i mam nadzieję, że na kolejne spotkanie będę już gotowy. Na początek mojej przygody z Orlętami rzeczywiście nie mam co narzekać. Szkoda tylko tego urazu w takim momencie. Wierzę jednak, że koledzy poradzą sobie beze mnie - mówi Wilawer.
Trener Majka będzie miał mimo wszystko mniejszy ból głowy niż przed tygodniem. Do składu najprawdopodobniej wróci Marcin Chyła, autor trzech goli w tym sezonie. Gracze Spomleku wybiorą się w daleką podróż do Boguchwały (około 240 km) dzisiaj rano.