Tym razem mimo, że zagraliśmy słabe spotkanie, a dodatkowo w pierwszej połowie zostaliśmy zdominowani przez rywali, wracamy do domu z jednym "oczkiem” - mówi trener ekipy z Szarowoli Jacek Paszkiewicz.
Spartakus rzeczywiście nie miał za wiele do powiedzenia w sobotnim spotkaniu. Karpaty, jak to mają w zwyczaju, dużo lepiej prezentowały się w pierwszej odsłonie. Swoją przewagę piłkarze trenera Macieja Huzarskiego udokumentowali po pół godzinie gry. Wówczas do siatki Piotra Waśkiewicza trafił Maciej Biliński. Tuż przed zmianą stron w świetnej sytuacji znalazł się jeszcze Bartłomiej Buczek. 20-letni napastnik był jednak mocno zaskoczony nieporozumieniem w ekipie z Szarowoli i zamiast do bramki posłał piłkę obok słupka.
Po przerwie ponownie miejscowi "prześcigali” się w marnowaniu dogodnych okazji, a to jak mawia stare piłkarskie porzekadło prędzej czy później musiało się zemścić. W 64 min Norbert Beza po zagraniu debiutującego w nowej III lidze... Paszkiewicza doprowadził do wyrównania. Beza po kolejnej kontrze mógł nawet zapewnić przyjezdnym całą pulę, ale w dogodnej sytuacji zdecydował się na indywidualną akcję i stracił piłkę.
- Na pewno cieszymy się, że wreszcie mamy na koncie pierwszy punkt, nasza gra pozostawia jednak wiele do życzenia. W drugiej połowie spisaliśmy się nieco lepiej, ale przed nami jeszcze sporo pracy. Wierzę jednak, że ten punkt zdobyliśmy na przełamanie - dodaje Paszkiewicz.
Karpaty Krosno - Spartakus Szarowola 1:1 (1:0)
Karpaty: Korbecki - Włodarski (66 P.Ruszała), Zych, Gonet, Gąsiorek, Zima (46 Macnar), Fydrych (86 Ziobro), Śliwiński, Przybyła, Buczek, Biliński.
Spartakus: Waśkiewicz - Orzechowski, Sowa, Świderek (46 Grela), Mruk (61 Paszkiewicz), Wagner, Babiarz, Pawelec, Mielniczuk (46 Beza), Droździel, Habian (46 Iwanicki).
Żółte kartki: Zima (K) - Habian, Beza, Droździel (S).
Sędziował: Mariusz Antosz (Tarnobrzeg). Widzów: 300.