W Hetmanie piłkarze czekają na wypłatę, a w Ładzie grożą, że obetną pensje.
Zarządzający Ładą mieli już dość spotkań, w których biłgorajanom "zabrakło szczęścia” i wystosowali ultimatum. - Panowie, w trzech najbliższych spotkaniach z KSZO, Okocimskim i Kolejarzem Stróże interesuje nas pięć punktów.
W przeciwnym wypadku wasze pensje zostaną uszczuplone - miała usłyszeć na spotkaniu z działaczami rada drużyny Łady. Sądząc po doborze przeciwników i wynikach podopiecznych Marka Sadowskiego w ostatnich spotkaniach, wykonanie ultimatum może okazać się dla "biało-niebieskich” prawdziwym "mission impossible”.
- Nie bardzo rozumiemy, co takie ultimatum ma dać. Spadek nam nie grozi. Jeśli nie odnosimy zwycięstw, sami się karzemy, bo nie otrzymujemy premii. Podstawowe zarobki mamy takie, że koń by się uśmiał. Co tu obcinać - mówi anonimowo jeden z zawodników Łady.
W Zamościu żaden z graczy nie podpisze się oficjalnie pod stwierdzeniem - nie płacą nam. Za to po zastrzeżeniu anonimowości wszyscy chętnie opowiadają, że klub zalega z miesięczną wypłatą. Że aktualnych poborów również jeszcze nie otrzymali, a premii to w ogóle nawet na oczy nie widzieli. "Hetmańscy” byli na rozmowie z działaczami i usłyszeli zapewnienie, że za kilka dni pieniądze mają znaleźć się na ich kontach.
- Jak nie ma wyniku sportowego, to szuka się tematu zastępczego. W kwestii finansowej nie ma tragedii, za kilka dni wszystko będzie wyjaśnione. Nie zmienia to jednak sytuacji, że zawodnicy znacznie spuścili z tonu. Szkoda za to, że oczekiwania pozostały wysokie - komentuje wiceprezes Hetmana Gabriel Milczuk.
W niedzielę o godz. 17 Hetman zmierzy się z Wisłoką Dębica. Trener Przemysław Cecherz musi wziąć pod uwagę absencję kontuzjowanego Artura Chałasa. Do składu wróci za to kartkowicz Serge Kiema. Natomiast Łada zagra z KSZO jutro o godz. 17.