ROZMOWA z Robertem Dołęgą, nowym trenerem reprezentacji Polski mężczyzn w podnoszeniu ciężarów
• W konkursie na stanowisko pokonał Pan byłego trenera kadry Mirosława Chorosia. Co przekonało komisję?
– Zamierzam ściśle współpracować z radą trenerów i klubami. Chciałbym, aby o najbliższe mistrzostwa Europy powalczyło co najmniej ośmiu zawodników, a o Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 2020 roku już ponad dwudziestu. Ponadto zgrupowania kadry odbywać się będą tylko w Centralnych Ośrodkach Sportu. Nie ma zgody na tzw. indywidualne ścieżki, z którymi mieliśmy do czynienia przed IO w Rio de Janeiro.
• Robert Dołęga jest najmłodszym selekcjonerem – 31 grudnia skończył dopiero 39 lat. To nie za duże wyzwanie?
– Mam bogate doświadczenie, bo już od 26 lat „siedzę” w podnoszeniu ciężarów. Przez ostatnie dziewięć trenowałem Orlęta Łuków. Od zera, na nowo, stworzyłem sekcję jako zawodnik i szkoleniowiec. Z Orlętami wywalczyliśmy sześć medali mistrzostw Polski, w tym trzy złote. Myślę, że moja praca od podstaw także przekonała komisję.
• Obejmuje pan reprezentację w bardzo trudnym momencie. W Rio nie zdobyliśmy medalu i na cały świat poszła wieść o stosowaniu przez naszych reprezentantów dopingu…
– Po raz pierwszy od 1956 roku nie potrafiliśmy stanąć na podium, wywalczyliśmy zaledwie dwa punkty w klasyfikacji olimpijskiej. Od razu przełożyło się to środki ze źródeł centralnych. Dotacja Ministerstwa Sportu zmniejszyła się z pięciu milionów zaledwie do jednego. Z kolei Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej na szkolenie młodzieży zamiast czterech da trzy miliony. Straciliśmy pięć milionów złotych. Odszedł także sponsor strategiczny. Teraz trzeba będzie to odbudować ciężką pracą.
• Najważniejszym problemem jest niedozwolone wspomaganie sztangistów. Jak je wyeliminować?
– Niebawem skończymy opracowanie programu walki z dopingiem. Zarząd PZPC będzie musiał jeszcze go zatwierdzić. Doping zaczyna się na zgrupowaniach kadr wojewódzkich i Polski. W klubach zawodnicy jeszcze grają uczciwie. Dlatego chcemy najpierw edukować młodzież, ale ostatecznością będzie surowe karanie. Chcemy przywrócić naszej dyscyplinie jej rangę. Dotychczas było tak, że polskie ciężary były trzecią medalodajną dyscypliną w kraju, musimy to utrzymać. Mój plan jest taki: na IO w Tokio Polskę reprezentować ma sześciu zawodników, chcemy zdobyć co najmniej jeden medal i 11 punktów w klasyfikacji olimpijskiej.
• Z jednej strony to dobrze, jak ma się u siebie w klubie trenera reprezentacji, z drugiej nikt nie może liczyć na taryfę ulgową.
– Zawodnicy Orląt Łuków mają tego świadomość. Poważnym kandydatem do występów w reprezentacji Polski jest Marcin Izdebski. Za trzy lata skończy 21 lat. Mam nadzieję, że nadal będzie się rozwijał i włączy do rywalizacji o miejsce w kategorii 105 kg.