Rozmowa z Bryonem Allenem, koszykarzem Wikany-Startu Lublin
- Nie potrafię tego zrobić. Zaliczyliśmy słaby początek meczu, a później staraliśmy się twardo walczyć z rywalami. W czwartej kwarcie zbliżyliśmy się na siedem punktów, ale wtedy kilka razy pomyliliśmy się. Na szczęście sezon jest bardzo długi i mamy czas, aby wyeliminować nasze błędy. Możemy zrobić to jedynie poprzez ciężką pracę na treningach. Przede wszystkim musimy popracować nad defensywą, bo ona w piątek najbardziej zawiodła.
• W ataku nadal jest pan nieco osamotniony. Czy czuje pan frustrację związaną z tą sytuacją?
- Nie jestem sfrustrowany. Moją rolę w zespole ustala trener i zawsze staram się wykonywać to, co on mi nakazuje. Na treningach nasza gra wygląda naprawdę dobrze. Przychodzi jednak mecz i piłka nie chce nam wpadać do kosza. Wierzę jednak, że przyjdzie taki dzień, kiedy poprawimy swoją skuteczność.
• W poprzednich spotkaniach nawet, kiedy przegrywaliście, to walczyliście twardo. W piątek Polpharma już w pierwszej połowie rzuciła wam 57 punktów...
- To bardzo przykra statystyka. Wiemy, że stać nas na lepszą grę w obronie. Widać to było zwłaszcza w meczach u siebie, kiedy mieliśmy spore wsparcie kibiców. W poniedziałek obejrzymy video z meczu i będziemy pracować nad wyeliminowaniem błędów.
• W czwartej kwarcie doznał pan kontuzji ramienia.
- Rzeczywiście, ramię mam nieco poturbowane, bo dostałem w nie naprawdę mocno. Myślę jednak, że będzie dobrze i wystarczą tylko zabiegi rehabilitacyjne.
• Kolejny mecz kończy pan z imponującą zdobyczą punktową. Chyba nie może pan narzekać na formę?
- Nie dbam o swoje zdobycze, bo zależy mi tylko i wyłącznie na wygranej zespołu. Na razie mamy bilans 2-5 i to jest mało komfortowa sytuacja.