Niesamowite emocje przeżyli kibice, którzy przybyli wczoraj na halę MOSiR. Start Lublin wygrał 82:81 w pierwszym meczu finału play-off z UMKS Kielce i poważnie przybliżył się do awansu do pierwszej ligi.
Podopieczni Piotra Karolaka rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia i po dziesięciu minutach prowadzili 26:17. Później kielczanie zaczęli mozolnie odrabiać straty i w czwartej odsłonie wyrównali stan spotkania. Na jedenaście sekund przed końcem, to jednak startowcy prowadzili trzema oczkami.
W ostatniej akcji spotkania za dwa punkty z linii 6,25 m trafił Łukasz Pilecki. Popularny "Piła” był przy tej akcji faulowany i po końcowej syrenie wykonywał rzut osobisty, który jednak okazał się niecelny. - Łukasz zazwyczaj nie rzuca za dwa, ale w tym wypadku minimalnie przekroczył linię rzutów za trzy punkty. Nie mamy żadnych pretensji do arbitrów - skomentował sytuację Grzegorz Kij, opiekun UMKS.
Lublinianie wygrali, bo odebrali rywalom ich najgroźniejszą broń, rzut zza linii 6,25 m. W całym spotkaniu kielczanie trafili jedynie pięć trójek, podczas gdy startowcy rzucili ich aż dziesięć.
Słabszy mecz zagrał Michal Sikora, którego godnie zastąpił jednak Michał Samborski, najlepszy zawodnik spotkania. - To nie był piękny mecz. Ważne jednak, ze wygraliśmy. Za tydzień jedziemy do Kielc i liczę, że tam zakończymy rywalizację - podsumował Wicha.
Start Lublin - UMKS Kielce 82:81 (26:17, 19:21, 17:20, 20:23)
Kielce: Bacik 7, Gil 15, Pilecki 16, Dziura 7, Kij 2, Piernik 17, Kasperek 12, Fąfara 5.
Sędziowali: Gandor i Proc. Widzów: 750. Stan rywalizacji: 1:0 dla Startu.