Koszykarze Olimpu-Startu chcą przerwać serię porażek. Okazją będzie sobotni mecz (godz. 18.30 w lubelskiej hali przy Al. Zygmuntowskich), w którym "czerwono-czarni” zmierzą się z Asseco Prokom 2.
Później aż czterokrotnie musieli uznać wyższość rywali, przegrywając wyjazdowe mecz ze Spójnią Stargard Szczeciński i ŁKS Łódź oraz ulegając w lubelskiej hali czołowym zespołom I ligi – Zastalowi Zielona Góra i Dąbrowie Górniczej. W najbliższą sobotę "czerwono-czarni” powinni zakończyć zła passę, rywalizując z Prokomem 2 Gdynia.
Drużynie z Gdyni ostatnio wiodło się lepiej niż lublinianom. Duża w tym zasługa zawodników oddelegowanych z pierwszego zespołu Prokomu – Adama Hrycaniuka oraz Łukasza Seweryna.
Pierwszy zdobył w spotkaniu ze Zniczem Pruszków 22 pkt, drugi dodał 21 "oczek”, ale najlepszym koszykarzem na parkiecie był Paweł Storożyński autor 27 pkt (90-procentowa skuteczność za 2 pkt) i 8 zbiórek.
– Na Storożyńskiego na pewno musimy uważać – powiedział Arkadiusz Pelczar, drugi trener Olimpu-Startu. – Dziś trudno powiedzieć, czy rezerwy Prokomu zostaną wzmocnione zawodnikami ekstraklasy, ale niezależnie od tego musimy być maksymalnie skoncentrowani.
Z zespołami, które maja porównywalny z nami potencjał powinniśmy wygrywać we własnej hali. Należy znowu bronić tak skutecznie jak w meczach, które rozstrzygaliśmy na swoją korzyść.
Działacze ekipy z Gdyni zapewniają, że w najbliższym meczu postawią na klubową młodzież i nie planują uzupełnienia kadry starszymi graczami.
– Przyjedziemy w dziesięcioosobowym składzie i raczej zabraknie w nim Hrycaniuka oraz Seweryna, chociaż obaj byliby do naszej dyspozycji – oświadczył Wiesław Matyskiewicz, kierownik gdyńskiego zespołu. – Nie próbuję uśpić czujności gospodarzy.
Postanowiliśmy dać szansę mniej doświadczonym zawodnikom. Dodatkowym osłabieniem jest kontuzja rozgrywającego Grzegorza Mordzaka.
Wiele wskazuje na to, że kadrę Prokomu 2 zasili Tomasz Wojdyła, który postanowił opuścić Sudety Jelenia Góra, ale przeciwko "czerwono-czarnym” prawdopodobnie nie wystąpi z uwagi na uraz pachwiny.
Olimp-Start przez kilka dni trenował w komplecie, z Tomaszem Celejem na czele.
Niestety, nie wszyscy koszykarze są zdolni do wznowienia ligowej rywalizacji. O pechu może mówić Bartłomiej Karczewski, który był bliski powrotu na parkiet, ale odniósł kontuzję mięśnia łydki, co oznacza przynajmniej miesięczną przerwę.
Siły oszczędzał też pierwszy rozrywający lublinian. – Czuję się znacznie lepiej, ćwiczyłem już na 80 procent, ale o moim występie zadecyduje wynik badania USG – stwierdził Michał Sikora. – Mam nadzieję, że będę mógł pomóc kolegom, a gra we własnej hali powinna być naszym największym atutem.