W fazie play-off czasem jeden słabszy mecz może decydować o ocenie całego sezonu. W środę o godz. 17 Start Lublin, w finałowym spotkaniu rozgrywek drugiej ligi, zmierzy się z UMKS Kielce.
- To mecz o dodatkowym smaczku i z pewnością jeden z ważniejszych, o ile nie najważniejszy, w mojej karierze. Nie dopuszczam do siebie myśli o przegranej, bo wtedy dziesięć miesięcy ciężkiej pracy poszłoby na marne - tłumaczy Piotr Karolak.
Lublinianie z UMKS w tym sezonie spotkali się już czterokrotnie i wygrali tylko jeden raz, w pierwszym meczu finału play-off.
- Do tej pory ten pojedynek śni mi się po nocach, bo powinniśmy wówczas odnieść zwycięstwo. A tak rywalizacja musiała wrócić do Lublina - powiedział Grzegorz Kij, szkoleniowiec kielczan.
- Tym razem nie pozwolimy się już niczym zaskoczyć. W pierwszym meczu dobrze zagrali kieleccy wysocy, a w drugim "wyskoczył” Błażej Jurczyk. Teraz do wszystkich zawodników UMKS podejdziemy w ten sam sposób. Moi chłopcy są skoncentrowani na dwieście procent - wyjaśnia Karolak.
Wydaje się, że Piotr Karolak ponownie spróbuje obniżyć skład pierwszej piątki, dlatego wiele będzie zależało od postawy Pawła Kowalskiego, który najprawdopodobniej wystąpi pod koszem. - "Kowal” podoła temu zadaniu. On jest nastawiony najbardziej pozytywnie spośród wszystkich zawodników - dodaje Karolak.
- Zrobimy wszystko, aby awansować do pierwszej ligi. Szampana do Lublina nie zabieram, ale z pewnością w przypadku zwycięstwa, ktoś będzie miał go w pogotowiu - kończy Kij.
- Ja również nie biorę butelki z szampanem na halę MOSiR, ale jeżeli wygramy, to szybko pobiegnę do najbliższego sklepu, aby go zakupić - obiecał Karolak.