Drużyna Olimpu-Startu przystąpi do środowego meczu (godz. 18.30 w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich) z Dąbrową Górniczą bez kilku podstawowych koszykarzy. Jednak lublinianie nawet w najsilniejszym składzie nie byliby faworytami konfrontacji z liderem I ligi.
Ze wstępnych badań wynika, że kontuzja nie jest poważna, ale Bidyński, prezentujący ostatnio dobrą formę, musi kilka dni odpocząć. Być może będzie zdolny do gry w sobotę, kiedy Olimp-Start zmierzy się w Warszawie z Politechniką. Z kolei Sikora ma trochę dłuższą przerwę, potrzebną do wyleczenia naciągniętego ścięgna łydki.
W środowym meczu nie zobaczymy też lidera drużyny Tomasza Celeja, wokół którego było najwięcej zamieszania. Po porażce Olimpu-Startu w Łodzi Tomek postanowił rozstać się z drużyną, ale kiedy opadły emocje, zmienił zdanie.
Na razie jednak nie pomoże kolegom, ponieważ jest przeziębiony i ma zwolnienie lekarskie do 30 listopada. Przypomnijmy, że wcześniej problemy zdrowotne mieli też młodzieżowcy – Bartłomiej Karczewski i Rafał Król, którzy już wznowili zajęcia.
Karczewski na pewno zasiądzie na ławce rezerwowych, ale do walki o ligowe punkty raczej nie przystąpi. Bardziej prawdopodobny jest jego występ w sobotę. Król również może być w rezerwie, jeżeli choroba wykluczy kolejnego zawodnika – Jakuba Stefaniuka.
– Sytuacja kadrowa jest trudna i czeka nas bardzo ciężka walka z silnym zespołem, liderem pierwszoligowych zmagań – powiedział Łukasz Kwiatkowski, środkowy Olimpu-Startu, który miał aż 19 zbiórek w konfrontacji z ŁKS.
– Nie zamierzamy się poddawać, ale w takich chwilach przydałby się doping widzów. Kibice naprawdę mogą być szóstym zawodnikiem. Przekonałem się o tym wiele razy, a ostatnio w Łodzi.
Kwiatkowskiego czeka rywalizacja z Adamem Lisewskim (206 cm wzrostu), jednym ze skuteczniejszych koszykarzy zaplecza ekstraklasy. Ekipa z Dąbrowy Górniczej niedawno pokonała warszawską Politechnikę 96:87, a Lisewski był najlepszy na parkiecie, zdobywając 20 pkt i zbierając 11 piłek.
Lublinianie muszą też uważać na 21-letniego Marka Piechowicza, wypożyczonego z Anwilu Włocławek. W ostatnim meczu był pierwszym strzelcem MKS Dąbrowa Górnicza, aplikując rywalom 23 pkt i dodając jeszcze 6 zbiórek.
– Od narzekania nie poprawi się nasza sytuacja. Zawodnicy, którzy będą zdolni do gry, muszą walczyć od pierwszej minuty – powiedział Dominik Derwisz, trener Olimpu-Startu.
ROZMOWA Z Adamem Lisewskim, centrem MKS Dąbrowa Górnicza
• Znając kadrowe kłopoty Olimpu-Startu dopisujecie do swojego konta dwa punkty przed środowym meczem?
– Lubelski zespół ma spore kłopoty, ale szykujemy się na ciężkie spotkanie. Po ostatnich porażkach gospodarze na pewno będą chcieli się odbudować, a szansy muszą szukać w każdej konfrontacji. Dlatego do najbliższych zawodów musimy podejść bardzo poważnie. W sporcie wszystko jest możliwe i zawsze trzeba uważać.
• W lecie mógł pan zasilić skład "czerwono-czarnych”...
– Rozmowy rzeczywiście były zaawansowane i byłem blisko Startu. Pojawiła się jednak druga oferta, z Dąbrowy Górniczej. O mojej decyzji zadecydowały jakieś drobiazgi, w tej chwili nie warto nawet o nich mówić.
• Mógł pan grać w jednym zespole z dobrym kolegą –Michałem Sikorą...
– W tych rozgrywkach musimy rywalizować, chociaż wiem, że w najbliższym meczu Michał nie może wystąpić z powodu kontuzji. Może w rewanżu będzie okazja do spotkania na boisku.
• Przed sezonem mieliście ambitne plany?
– Na pewno nikt nie zakładał walki o awans do ekstraklasy. Interesowała nas czołowa ósemka i ten plan raczej się nie zmieni. Oczywiście wszyscy cieszymy się z pierwszego miejsca w tabeli, ale to dopiero początek rozgrywek i jeszcze wiele może się zmienić. Nam zależy na wygraniu jak największej liczby meczów. W Lublinie powalczymy o dziesiąte zwycięstwo, chociaż tak jak już wspomniałem, zadanie może być trudne do wykonania.
• Zagracie w najsilniejszym składzie?
– Na razie wszyscy są zdrowi i mam nadzieję, że w środę nikogo nie zabraknie.
Rozmawiał Artur Toruń