ROZMOWA Z Michałem Ignerskim, reprezentantem Polski w koszykówce z Lublina
– Przede wszystkim odczuwałem olbrzymie podekscytowanie tym spotkaniem. Lublin jest dla mnie wyjątkowym miejscem i cieszę się, że mogłem poczuć to, co przed laty mój ojciec. Doping fanów w hali Globus przyprawiał mnie o dreszcze. Dziękuję lubelskiej publiczności za wspaniałe przyjęcie. Szkoda, że nie ma tu profesjonalnej koszykówki, a wielki basket pojawia się tylko od wielkiego święta. Życzę mojemu miastu jak najlepiej i mam nadzieję, że niedługo to się zmieni.
• Nie odwdzięczyliście się kibicom dobrą grą. Co zawiodło?
– Koncentracja. Wydawało nam się, że pójdzie nam znacznie łatwiej, bo to jest przecież tylko Albania. Okazało się, że rywale umieją grać w koszykówkę i musieliśmy podkręcić tempo. Ogólnie jestem zawiedziony swoją dyspozycją oraz postawą kolegów.
• Eliminacje były dla was udane. Trzeba jednak przyznać, że nasza grupa była wyjątkowo słaba.
– Nie zgadzam się z tym. Ta grupa wyglądała na słabą tylko na papierze. Rozegraliśmy wiele ciężkich spotkań, z których tylko dwa przegraliśmy. Uważam, że to były najfajniejsze dwa miesiące, jakie kiedykolwiek spędziłem na kadrze. Aż szkoda mi stąd wyjeżdżać.
• Miał pan czas spotkać się ze znajomymi w Lublinie?
– Spotkać to za dużo powiedziane. Mogłem ich tylko zobaczyć na trybunach.
• Jak idzie działalność IgnerHome? Sprawdza się pan jako deweloper?
– To zobaczymy. Firma jest młoda, ale rozwija się dość prężnie. Wierzę, że ta inwestycja zakończy się sukcesem.
• Dlaczego na miejsce budowy wybrał pan Góry Sowie?
– To pomysł moich współpracowników. Zadecydowały chyba piękne widoki.
• Swego czasu w Lublinie pojawiła się plotka, że prowadzi pan rozmowy z miejscowym Basketem. Ile było w tym prawdy?
– Jakieś rozmowy były, ale bez konkretów. Na razie jest za wcześnie na mój powrót do Lublina.
• To może w przyszłości zainwestuje pan w któryś z lubelskich klubów?
– Na razie skupiam się na rozwijaniu działalności IgnerHome. Może w przyszłości znajdzie się ktoś odważny i zainwestuje pieniądze w lubelską koszykówkę. Dopiero wtedy pomyślę nad takim projektem.