Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS wracają do gry po dwutygodniowej przerwie. Po serii spotkań z czołowymi zespołami, przyszedł czas na starcia z nieco mniej wymagającymi rywalami. W sobotę (godz. 18) akademiczki zagrają na wyjeździe z Enea AZS Poznań
Dla podopiecznych Wojciecha Szawarskiego najbliższe tygodnie będą kluczowe. Lublinianki rozegrały do tej pory siedem ligowych spotkań, ale wygrały tylko jedno z nich. Kibice czekają na sukces swoich ulubienic już półtora miesiąca. Teraz jednak ma być już tylko łatwiej, przynajmniej teoretycznie.
„Pszczółki” miały dwa tygodnie na odpoczynek i skupienie się na treningach. W Lublinie zabrakło czterech zawodniczek – Magdaleny Szajtauer, Ireny Vrancić, Kateryny Rymarenko oraz Dajany Butuliji – które uczestniczyły w zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Z tego względu trener Szawarski nie mógł organizować gierek pięć na pięć na zajęciach w hali. Serbka wróciła do Lublina w środę, Polka wczoraj, a Bośniaczka i Ukrainka będą do dyspozycji szkoleniowca dzisiaj.
Równie ważne było wkomponowanie do zespołu nowej środkowej Nikki Greene. Amerykanka dołączyła do drużyny jeszcze przed starciem z Energą Toruń, ale ze względu na zamieszanie z dokumentami nie wspomogła koleżanek na parkiecie.
– Trenowaliśmy w niepełnym składzie, tak, jak niemal każdy klub teraz. Przykładaliśmy więcej uwagi do tych elementów, które nie funkcjonowały dobrze i uczyliśmy Nikki taktyki. Jestem pozytywnie zaskoczony, szczególnie jej formą, bo przez ostatnie kilka miesięcy nie grała, tylko trenowała indywidualnie. Widać, że dobrze czuje się w zespole – mówi trener „Pszczółek” Wojciech Szawarski.
Kolejnymi rywalami lubelskich „Pszczółek” będą drużyny z samego dołu tabeli. Na pierwszy ogień idzie Enea AZS Poznań. Dla akademiczek z Wielkopolski nadrzędnym celem jest utrzymanie się w Energa Basket Lidze. Podopieczne Marka Lebiedzińskiego również nie mogą zaliczyć tego sezonu do udanych – na sześć rozegranych spotkań wygrało zaledwie jedno i to z zespołem, który również jest typowany do walki o bezpieczne miejsce, czyli z Widzewem Łódź.
Poznanianki trafiły z zagranicznym transferami w osobach Ireny Matović z Czarnogóry i Khaalii Hillsman z USA. Z poprzednich rozgrywek w zespole pozostała też amerykańska liderka Jazmine Davis. Zupełnie nie spisują się jednak krajowe zawodniczki, z których najlepsza Magdalena Parysek-Bochniak notuje średnio 5 punktów na mecz.