– Czuję się trochę dziwnie, bo ostatnie siedem lat spędziłam przecież w Hiszpanii. Musiałam wszystko zmieniać. To będzie też prawdopodobnie inna koszykówka. Potrzebuję czasu, żeby się zaaklimatyzować i ponownie cieszyć z gry – ROZMOWA z Aleksandrą Stanacev, serbską rozgrywającą Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Zdaję sobie sprawę z tego, że mecze przedsezonowe ocenia się inaczej niż te rozgrywane w lidze. Jednak byłem zaskoczony, że przegrywałyście kilkoma punktami w pierwszej kwarcie meczu z MPKK Sokołów S.A. Sokołów Podlaski. Wyglądałyście na zagubione na parkiecie.
– Zaczęłyśmy trochę bojaźliwie, bo nie grałyśmy przez cztery czy pięć miesięcy. Potem szło nam już jednak znacznie lepiej. Dobra defensywa zawsze jest kluczem do zwycięstwa. Tak będzie przez cały sezon. Jeżeli będziemy grały twardo w obronie, to będziemy wygrywać.
- To właśnie filozofia trenera Krzysztofa Szewczyka. Zawsze kładzie największy nacisk na obronę.
– Zanim tutaj przyjechałam, to już słyszałam, że lubi stawiać na defensywę. Nie będzie to dla mnie wielki problem.
- Minął już ponad tydzień, odkąd jesteś w Lublinie (rozmawialiśmy w piątek – dop. aut.). Jak się tutaj czujesz?
– Czuję się trochę dziwnie, bo ostatnie siedem lat spędziłam przecież w Hiszpanii. Musiałam wszystko zmieniać. To będzie też prawdopodobnie inna koszykówka. Potrzebuję czasu, żeby się zaaklimatyzować i ponownie cieszyć z gry.
- Była taka opcja, żebyś została w Hiszpanii?
– Tak, miałam taką możliwość. Jednak po siedmiu latach zdecydowałam, że muszę coś zmienić, dlatego tutaj jestem. Wiedziałam, że jeśli zespół gra w EuroCup, to będzie to dla mnie bardzo dobra okazja.
- Po siedmiu latach w jednym kraju, chyba można powiedzieć, że opuszczasz swoją drugą ojczyznę?
– Tak, opuszczałam Serbię, kiedy miałam 19 lat. Na pewno Hiszpania to mój drugi dom (śmiech).
- Powiedziałbym, że jesteś jedną z najbardziej doświadczonych koszykarek w składzie…
– Nigdy wcześniej mi się to nie przydarzyło (śmiech). Jestem najstarsza w zespole. Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie wyglądać.
- Co możesz dać tej drużynie?
– Na pewno właśnie moje doświadczenie. Do tego jeszcze szybkość oraz to, że daję tej drużynie wszystko, co tylko mogę, bez względu na to, jak się czuję. Jak trzeba grać w obronie, to dokładnie to robię. Jeśli będę miała okazje do zdobywania punktów, to będę oddawała rzuty.
- Masz na swoich barkach sporą odpowiedzialność – nie tylko ze względu na doświadczenie, ale również ze względu na to, że jesteś rozgrywającą, czyli realizujesz na parkiecie to, czego wymaga trener.
– Lubię presję. Może nawet lepiej gram wtedy, kiedy ją czuję (śmiech).