
Walka o awans do Betclic III ligi zaczyna się od nowa. Lublinianka w zaległym meczu na szczycie pokonała w środę Stal Kraśnik 2:1. Dzięki temu do lidera traci już tylko trzy punkty. Ekipa z Wieniawy ma jednak jedno spotkanie rozegrane mniej.

Drużyna Daniela Koczona przed pierwszym gwizdkiem zdawała sobie sprawę, jak ważne jest środowe spotkanie. – Albo wygramy i wrócimy do gry o pierwsze miejsce, albo będziemy musieli skupić się na innych celach – mówił popularny „Koczi”.
Już po kwadransie gospodarze wyszli na prowadzenie. Wszystko zaczęło się na środku boiska, od wyrzutu piłki z autu.
Jakub Sobstyl zagrał do Bartłomieja Konecznego, który popędził przy linii bocznej, zagrał w pole karne, a tam źle zachował się Damian Pietroń. Nie wybił piłki, tylko zagrał ją do Bartłomieja Skrzyckiego. A ten zachował się z kolei bardzo dobrze, bo mimo bliskiej odległości od bramki nie „podpalił” się i nie uderzył, tylko wycofał na piątkę, gdzie czekał Jarosław Milcz. „Jaro” dopełnił formalności, a przy okazji zdobył swojego gola numer 22 w tym sezonie.
Stal miała optyczną przewagę i nawet kilka dobrze zapowiadających się akcji, ale gościom brakowało ostatniego podania. Mimo wszystko w 29 minucie powinno być po jeden. Sebastian Ciołek fatalnie wykopał futbolówkę, bo wprost pod nogi Karola Kality. A ten w sytuacji sam na sam nie zdołał minąć bramkarza, który naprawił swój błąd i nogą wyłuskał rywalowi piłkę.
Później goście znowu w ostatnich fazach swoich akcji kiepsko dogrywali do kolegów. Najpierw Mateusz Jędrasik, a później Ernest Skrzyński. W 39 minucie szansę na drugiego gola mieli za to podopieczni trenera Daniela Koczona. Po wrzutce Sobstyla ładnie głową uderzył Jakub Bednara, ale centymetry obok słupka.
Druga połowa? Zaczęła się od świetnej akcji aktywnego Miłosza Packa, który z prawego skrzydła „złamał” akcję do środka. Minął kilku rywali, podał do Rafała Króla, ale ten nie przejął tego zagrania. Zrobił to Kalita. Znowu popularny „Kali” uderzył jednak źle i przegrał pojedynek z Ciołkiem. Zanim minął kwadrans po przerwie Król przez chwilę cieszył się z gola na 1:1. W swoim stylu, po strzale głową. Sędzia zasygnalizował jednak spalonego.
Niedługo później świetną kontrę miejscowych zepsuł Sobstyl, który huknął nad poprzeczką. Za chwilę byliśmy pod drugą bramką, gdzie Skrzyński dostał szansę na strzał z rzutu wolnego. Uderzył jednak fatalnie, prosto w mur.
W 82 i 83 minucie obie ekipy miały swoje szanse. Najpierw wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Rzeźniczak dopadł do piłki w polu karnym, ale jego próbę wybił Mikołaj Jagodziński. Za chwilę rajd po rzucie rożnym rywali, jeszcze ze swojej połowy przeprowadził Anes Kherouf. A że obok niego był gracz ofensywny – Denis Demianenko, to z łatwością go minął, z asekuracją spóźnił się też Mateusz Wyjadłowski, dzięki czemu rezerwowy zawodnik ekipy z Wieniawy miał trochę miejsca w szesnastce. Trzeba jednak przyznać, że zakończył akcję kapitalnym uderzeniem z ostrego kąta na 2:0.
Wydawało się, że jest po zawodach, ale Stal jeszcze powalczyła. Po centrze Adama Nowaka, z bliska kontaktowe trafienie zaliczył Arkadiusz Bednarczyk. Kibice gospodarzy najedli się jeszcze sporo strachu, bo w doliczonym czasie gry było mnóstwo wrzutek w pole karne Lublinianki. Kraśniczanie remisu już jednak nie uratowali.
Lublinianka – Stal Kraśnik 2:1 (1:0)
Bramki: Milcz (15), Kherouf (83) – Bednarczyk (90).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Gede, Misztal, Jagodziński, Bednara (80 Bednara), Sobstyl (89 Kołacz), Skrzycki (56 P. Pacek), Milcz (75 Kherouf), Koneczny (65 Leszczyński, 80. J. Wadowski).
Stal: Wójcicki – Duda, Pietroń, Gajewski (79 Rzeźniczak), Wawryszczuk (79 Bednarczyk), Skrzyński (68 Wyjadłowski), R. Król, M. Pacek (72 Nowak), Bartoś (55 Wlizło), Kalita (67 Majewski), Jędrasik (55 Demianenko).
