TBV Start długo toczył wyrównany bój z Arką Gdynia. Ostatecznie przegrał jednak z czołowym zespołem Energa Basket Ligi 78:83. A to oznacza, że podopieczni Przemysława Frasunkiewicza razem ze Stelmetem Zielona Góra i Polskim Cukrem Toruń mogą się pochwalić najlepszym bilansem w lidze: 7-2.
Zawody zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Czerwono-czarni prowadzili 8:1 i 12:3. Niestety, szybko roztrwonili całą przewagę. Na 54 sekundy przed końcem pierwszej odsłony Deividas Dulkyks trafił za trzy i to Arka była na prowadzeniu (15:14). Ostatecznie po 10 minutach mieliśmy remis po 17.
Początek drugiej kwarty znowu należał do ekipy z Lublina. Po celnym rzucie Joe Thomassona TBV Start odskoczył na pięć „oczek” (20:25). Rywale odpowiedzieli serią 8:1 i skromną stratę zamienili na dwa punkty zaliczki. Później po akcji Jamesa Florence'a gdynianie odskoczyli na 35:30. I kto wie, jaki byłby wynik, gdyby nie skuteczność Thomassona. Najnowszy nabytek przyjezdnych trafił... trzy trójki z rzędu. Dzięki temu podopieczni Davida Dedka schodzili na przerwę przegrywając „tylko” 39:42.
Po przerwie wyraźnie wiatr w żagle złapała Arka. TBV Start przez 3,5 minuty zdobył tylko trzy „oczka”. A gospodarze aż dziewięć i kiedy tablica wyników wskazywała rezultat 51:42 trener Dedek poprosił o czas. Krótka rozmowa niewiele jednak pomogła, bo Arka cały czas powiększała swoje prowadzenie. Na 4,5 minuty przed zakończeniem trzeciej części meczu było już 62:46. A przed finałową odsłoną ekipa z Gdyni miała w zapasie 12 punktów (64:52).
A w niej sygnał do ataku dał Wojciech Czerlonko, który dwa razy przymierzył z dystansu. I czerwono-czarni tracili już do rywali tylko osiem punktów. Na cztery minuty przed końcową syreną dwa rzuty wolne wykorzystał James Washington i było już „tylko” 71:65. Po trójce Kacpra Borowskiego dystans między obiema drużynami stopniał do pięciu „oczek”. Na więcej Adam Łapeta i jego koledzy już jednak nie pozwolili i ostatecznie cieszyli się z wygranej 83:78.
Mimo porażki jest sporo pozytywów po stronie gości. Przede wszystkim Thomasson. Amerykanin w debiucie zapisał na swoim koncie 21 punktów, a do tego trafił siedem z dziewięciu rzutów z gry (w tym trzy na trzy z dystansu). Szkoda tylko, że jego koledzy mieli kiepsko ustawione celowniki. Tercet graczy z pierwszej piątki, czyli: Washington, Mateusz Dziemba i Devonte Upson spudłowali aż 16 z 21 rzutów. Nic nie trafili także: Uros Mirković (0/3) i Michael Gospodarek (0/4).
Trzeba też dodać, że do gry wrócił Marcin Dutkiewicz, który spędził na parkiecie ciut ponad pięć minut. Będzie na pewno potrzebował trochę czasu, żeby wrócić do formy, ale najważniejsze, że ma już za sobą kłopoty ze zdrowiem.
W następną niedzielę, 16 grudnia do Lublina przyjedzie King Szczecin. Mecz zaplanowano na godz. 18.30.
Arka Gdynia – TBV Start Lublin 83:78 (17:17, 25:22, 22:13, 19:26)
Arka: Bostic 26 (4x3), Łapeta 14, Florence 12 (2x3), Garbacz 1, Wyka 0 oraz Ponitka 11 (2x3), Upshaw 8 (1x3), Dulkys 7 (2x3), Szubarga 2, Dylewicz 2.
TBV Start: Borowski 19 (3x3), Washington 14 (1x3), Gaddefors 8 (2x3), Upson 4, Dziemba 2 oraz Thomasson 21 (3x3), Czerlonko 8 (2x3), Szymański 2, Gospodarek 0, Mirković 0, Dutkiewicz 0.