Rozmowa z Jamesem Washingtonem, koszykarzem TBV Startu Lublin
Dobrze cię widzieć z powrotem w Lublinie. Dlaczego zdecydowałeś się dalej grać w TBV Starcie?
– Dobrze spędziłem czas tego lata, ale teraz jestem w Lublinie i najwyższa pora zabrać się do pracy. Porozmawiałem z trenerem, moją rodziną i agentem. Doszliśmy do wniosku, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Znam to miasto i drużynę. Wielu zawodników z zeszłego roku jest tutaj także i teraz, co jest dla mnie plusem.
Niewiele się zmieniło w składzie w tym sezonie. Dla ciebie, jako rozgrywającego, to chyba dobra wiadomość?
– Dokładnie. W zeszłym sezonie przez większą część okresu przygotowawczego starałem się zapoznać z kolegami. Teraz więcej niż połowa składu ciągle tutaj jest. Będzie nam brakować Chavaughna, ale znam resztę chłopaków i to jest ważne. Możemy od razu skupić się na nauce nowych zagrywek.
Największym minusem może być to, że Chavaughn Lewis odszedł z drużyny. Ciągle nie wiesz też z kim będziesz grał na obwodzie...
– To prawda. Mamy już nowego wysokiego gracza, a trener rozmawia z kilkoma zawodnikami, którzy mogą grać na pozycji numer dwa. Rok temu było podobnie, bo na początku przygotowań nie było z nami Chavaughna. Oczywiście, że będzie nam brakować koszykarza, który zdobywał ponad 20 punktów, był liderem i świetnym zawodnikiem, ale taka jest koszykówka. Musimy poczekać na nowego zawodnika, a dopóki go nie ma, to ja postaram się wziąć na siebie część odpowiedzialności.
Czy jesteś podekscytowany tym, że już możecie się spotkać przed rozpoczęciem sezonu?
– To będzie już mój ósmy sezon, więc nie jestem człowiekiem, który czeka na okres przygotowawczy. Ja już jestem gotowy do gry. Oczywiście, musimy odpowiednio trenować, złapać rytm i formę, ale nie mogę się już doczekać meczów.
W poprzednich rozgrywkach nie udało wam się awansować do play-offów. Jakie cele stawiacie sobie teraz?
– To, że nie awansowaliśmy, było dla nas bardzo ciężkie. Znaleźliśmy się na dziewiątym miejscu. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim meczu. Z całego sezonu pamiętam trzy spotkania: w Turowie z trzema dogrywkami, z Rosą przegrany w ostatnich sekundach i u nas z Anwilem przegrany też po trzech dogrywkach. Takie jest życie, musimy z tego wyciągnąć wnioski. Teraz jest czas, żebyśmy zrobili krok naprzód.