ROZMOWA Z Jamesem Washingtonem, zawodnikiem TBV Startu Lublin
- Rzadko się zdarza, żeby obcokrajowiec zostawał w polskiej lidze tak długo. Dla ciebie, to będzie już trzeci rok u nas...
– Doskonale poznałem wasz kraj, a ostatnio Lublin. Nie tylko miasto i drużynę, ale i trenera, prezesa, a do tego bardzo dobrze się tutaj czuję. Rozmawiałem z agentem i rodziną. Wspólnie uznaliśmy, że to będzie najlepsze miejsce dla mojej dalszej kariery. Mam świetnie relacje ze szkoleniowcem, a do tego nasz zespół cały czas rośnie w siłę. Mamy wielki potencjał. Wierzę, że w tym sezonie pokażemy to kibicom.
- Na pewno miałeś więcej propozycji. Dlaczego zdecydowałeś się zostać? Dwuletnia umowa także miała znaczenie?
– Mój agent rozmawiał z wieloma drużynami. Miałem nawet ofertę z Korei Południowej. Mogłem tam zarobić naprawdę duże pieniądze. Było też zainteresowanie z Włoch, czy Grecji, a do tego z wielu różnych zakątków świata. Kiedy dostałem dwuletni kontrakt od TBV Startu przekonałem się, że jestem tutaj ceniony i że wszystkim bardzo zależy na tym, żebym został.
- Po dziewiątym miejscu w poprzednim sezonie teraz głównym celem musi być awans do fazy play-off...
– Zdecydowanie tak. Wielu zawodników zostało w drużynie, a to będzie nasz atut. Ostatnio zabrakło nam jednego zwycięstwa, żeby załapać się do ósemki. Przegraliśmy też kilka spotkań na styku. Musimy to wykorzystać jako motywację na nowe rozgrywki. Trzeba się na razie koncentrować na każdym kolejnym spotkaniu i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.
- Mecze sparingowe można uznać za duży plus. Można nawet powiedzieć, że na krajowym podwórku jesteście niepokonani...
– Wygraliśmy sporo meczów z rzędu i mamy nadzieję, że uda nam się dobrze rozpocząć sezon. To nasz pierwszy cel. Kolejne, to ciężko pracować każdego dnia. A później być coraz lepszą drużyną: z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc i liczymy, że po ostatnim meczu rundy zasadniczej znajdziemy się w fazie play-off.
- Jak radzą sobie Devonte Upson i Earvin Lee Morris, którzy dołączyli do zespołu w lecie?
– Moim zdaniem całkiem nieźle. Wiadomo, że Earvin jest z nami dopiero od kilku tygodni i pewnie jeszcze minie trochę czasu zanim nauczy się naszego systemu. Uważam, że to trudniejsze, kiedy jest się graczem obwodowym. Ma jednak swoje atuty, potrafi zdobywać punkty i świetnie rzuca z dystansu. Devonte jako gracz podkoszowy powinien mieć trochę łatwiej, żeby wkomponować się do naszego zespołu.
- Earvina czeka trudne zadanie. Jego poprzednik wysoko zawiesił poprzeczkę...
– Chyba nikt nie byłby w stanie zastąpić takiego zawodnika, jak Chavaughn Lewis. Szczerze mówiąc, to dwaj zupełnie inni gracze. Rozmawiam zresztą często z Chavaughnem. On częściej wchodził pod kosz, a Earvin to bardziej strzelec. Moim zdaniem nie może też próbować nikogo zastępować, powinien się skupić na swoich atutach.