Lublinianie wygrywali w czwartej kwarcie już 18 pkt, ale ostatecznie przegrali po dogrywce. Podopieczni Davida Dedka nadal są na szóstym miejscu w tabeli, ale ich szanse na awans do fazy play-off mocno zmalały
Lubelski klub na najwyższy poziom rozgrywkowy został zaproszony w 2014 roku razem z drużynami z Dąbrowy Górniczej, Torunia i Szczecina. Wszystkie te ekipy zdołały spożytkować szansę, którą dało im rozszerzenie ligi i przynajmniej raz awansowały do fazy play-off. Wyjątkiem jest TBV Start, który wciąż czeka na możliwość gry w najlepszej ósemce.
W tym sezonie długo wydawało się, że klątwa zostanie wreszcie zdjęta. Stabilny skład i budżet oraz dobry trener – to wszystko dawało kibicom nadzieję na upragnione wejście do play-off. Słaby początek rozgrywek nieco zachwiał tą wiarą, ale kryzys udało się szybko zażegnać. Wszystko szło dobrze, aż do niedzieli, kiedy TBV Start sensacyjnie przegrał z AZS Koszalin i mocno skomplikował sobie sytuację na samym finiszu rozgrywek. Tej porażki byłoby mniej żal, gdyby nie fakt, że „czerwono-czarni” w ostatniej kwarcie prowadzili różnicą 18 pkt. – Taki mecz nie powinien nam się zdarzyć. Sami strzeliliśmy sobie w stopę. Naprawdę w koszykówce widziałem już dużo, ale dawno nie przegrałem meczu w ten sposób. To było spotkanie z serii „Co zrobić, aby nie wejść do fazy play-off” – nie owija w bawełnę Marcin Dutkiewicz, skrzydłowy TBV Startu.
Dla porażki w Koszalinie nie może być żadnego usprawiedliwienia. Mimo fatalnej postawy w czwartej kwarcie, lublinianie mogli jeszcze ten mecz uratować. Niestety, zdecydowali się popełnić sportowe samobójstwo. Nieodpowiedzialnym pechowcem okazał się Kacper Borowski, który na 3 sek. przed końcem czwartej kwarty sfaulował przy rzucie Jacka Jareckiego. Taki ruch jest kompletnie niezrozumiały, bo „czerwono-czarni” w tym momencie prowadzili trzema punktami! Chwilę później doświadczony gracz AZS wykorzystał rzut osobisty i doprowadził do dogrywki. – Ta akcja nie spowodowała naszej porażki. W tym momencie wyszło po prostu doświadczenie Jareckiego – broni Kacpra Borowskiego Dutkiewicz.
Mimo klęski w Koszalinie, TBV Start nadal ma szanse na grę w play-off, ale przed nim jeszcze bardzo trudny terminarz. W najbliższych trzech kolejkach zagrają kolejno z Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski (21 marca), Arką Gdynia (24 marca) i Kingiem Szczecin (29 marca). Jeżeli zaliczą komplet porażek, to marzenia o play-off będzie można odłożyć na półkę już na miesiąc przed zakończeniem sezonu zasadniczego. – Sami narobiliśmy bałaganu i sami go posprzątamy. Cóż, widać lubimy grać pod presją – kończy Dutkiewicz.