(fot. Piotr Michalski)
Dla kibiców Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin miniony weekend był znakomitą okazją do obejrzenia w akcji swoich ulubieńców. Wprawdzie z powodu przeciekającego dachu w hali Globus spotkania Memoriału Zdzisława Niedzieli zostały przeniesione do hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich, to akurat miejsce rozgrywania spotkań było najmniej istotne
Dużo ważniejsza była gra lubelskiego zespołu, a ta mogła zadowalać nielicznych kibiców zgromadzonych w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli. Przede wszystkim te spotkania pokazały, kto w tym sezonie będzie odgrywał istotną rolę w „czerwono-czarnych”.
Wygląda na to, że Start będzie stał przede wszystkim podkoszowymi. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się Klavs Cavars, który samą swoją posturą budzi respekt u rywali. Reprezentant Łotwy trafił do Startu z Bydgoszczy i od razu widać, że jest to center jakiego w Lublinie dawno nie było. Cavars jest świetnie wyszkolony technicznie, a manewry typowe dla centra ma opanowane do perfekcji. Najważniejszym zadaniem dla graczy obwodowych jest dokładne dostarczenie mu piłki w strefę podkoszową. Jeżeli już ją otrzyma, to tyłem do kosza jest w stanie ograć każdego rywala. Nieco gorzej wygląda w grze przodem do kosza, ale to akurat dla gracza z jego pozycji jest mniejszym problemem. – Cavars był w poprzednim sezonie jednym z najlepszych centrów w całej Energa Basket Lidze. To, że Start go sprowadził jest dużym osiągnięciem klubu. Cieszymy się, że już wrócił ze zgrupowania reprezentacji i możemy ćwiczyć z nim grę. Musimy go dobrze wykorzystać, bo to zawodnik wysokiej klasy – chwali swojego kolegę Kacper Młynarski.
Sprowadzenie Cavarsa może nieco zmniejszyć rolę w zespole Romana Szymańskiego. W przypadku centra, który w Lublinie jest od 2017 r., to jednak nie jest nic nowego. Ten 31-letni podkoszowy od wielu lat pełni rolę rezerwowego, w której znakomicie się odnajduje. Co roku też systematyczną pracą na treningach oraz olbrzymią ambicją sprawia, że w dalszej części sezonu otrzymuje coraz więcej minut. – Już mam za sobą trochę sezonów. Najważniejsze są zwycięstwa, a nie to ile minut spędzam na boisku. Chcę, aby Start ponownie zajmował wysokie miejsce w EBL, a kibice przychodzili tłumnie na nasze mecze. Zawsze staram się robić swoją robotę i skupiać się na dobrych elementach. Nie jestem graczem, który robi 10 dobrych rzeczy. Robię ich mniej i chcę być z nich rozliczany – mówi Roman Szymański.
Innym wnioskiem wynikającym z Memoriału jest fakt, że w tym sezonie w Start może być drużyną młodych zawodników. Oczywiście, w pierwszych rolach ponownie będą doświadczeni Cleveland Melvin czy Mateusz Dziemba, ale nie sposób pominąć w tej układance Michała Krasuskiego czy Sebastiana Waldy. Ten pierwszy trafił do Lublina z Bydgoszczy, gdzie odgrywał marginalną rolę. W Starcie ma szansę znaczyć dużo więcej i jest chyba największym wygranym okresu przygotowawczego. Ciekawym graczem jest też Walda. 22-latek poprzedni sezon spędził w gabinetach lekarskich. Wyleczył się już i wygląda na zawodnika, który jest w stanie wnieść wiele dobrego do gry drużyny. Trzeba też mieć nadzieję, że przy nich rozwijać się będą wychowankowie Startu – Wiktor Kępka i Michał Grzesiak. Obaj na razie są przewidziani do gry w Suzuki I liga, ale już treningi z zawodnikami z EBL powinny pozytywnie wpłynąć na ich umiejętności.
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin – Sokół Łańcut 91:97 (22:28, 28:17, 19:25, 22:27)
Start: Melvin 19, Młynarski 15 (3x3), Cavars 13, Dorsey-Walker 4, Dziemba 2 oraz Hermet 16 (4x3), Krasuski 8 (2x3), Pelczar 5 (1x3), Walda 5 (1x3), Szymański 4, Grzesiak 0, Kępka 0.
Sokół: Moore 29 (6x3), Spencer 25 (5x3), Szczypiński 23 (7x3), Thornton 16 (3x3), Wrona 4 oraz Struski 0, Nowakowski 0, Formella 0.
Sędziowali: Czajka, Trybalski i Tomaszewski. Widzów: 150.