TBV Start Lublin przegrał 111:123 z PGE Turowem. Gospodarze do odniesienia zwycięstwa potrzebowali aż trzech dogrywek
Faworyta tego spotkania należało szukać wśród ekipy gospodarzy, dlatego wszyscy kibice w PGE Turów Arena na samym początku przecierali oczy ze zdziwienia. TBV Start rozpoczął od prowadzenia 5:0 i dalej grał koncertowo. Później przewagę nawet udało się powiększyć i w 9 min po trafieniu Darryla Reynoldsa było już 20:12. Końcówka pierwszej kwarty należała do miejscowych, którzy zdobyli 6 „oczek” z rzędu. Niemoc czerwono-czarnych przełamał dopiero Michael Gospodarek. Były gracz Turowa celnym rzutem ustalił wynik pierwszej odsłony na 22:18.
Druga kwarta mogła rozstrzygnąć losy spotkania. Przyjezdni przepuścili w niej zdecydowaną ofensywę i w 14 min wygrywali już różnicą 11 „oczek”. Wtedy jednak przebudził się Stefan Balmazović. Serb, który jeszcze rok temu był zawodnikiem TBV Startu, celnymi rzutami z dystansu doprowadził w 19 min do remisu.
Po zmianie stron mecz wyrównał się jeszcze bardziej. W ostatniej odsłonie jednak zaczęła zarysowywać się lekka przewaga gości. Na 5 min przed końcem regulaminowego czasu gry koszykarze trenera Dedka wygrywali już 70:60. Goście wtedy poczuli się chyba zbyt pewnie i pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Kilka szalonych akcji zawodników ze Zgorzelca pomogło im zniwelować straty i doprowadzić do nerwowej końcówki. W niej żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, więc do rozstrzygnięcia niezbędny był dodatkowy czas gry.
Dogrywka, podobnie jak cały mecz, była bardzo dramatyczna. Najpierw bliżej zwycięstwa był Turów, ale Washington trzema celnymi rzutami osobistymi doprowadził do przedłużenia gry. W drugiej dogrywce inicjatywę miał TBV Start, ale na 7 sekund przed końcem celny rzut wolny wykonał Brad Waldow i dał kolejny remis. O końcowym rezultacie zadecydowała dopiero trzecia dogrywka. Czerwono-czarni opadli w niej kompletnie z sił i mieli problem z trafieniem do kosza. Gospodarze wręcz przeciwnie. Dziurawili kosz ekipy z Lublina i ostatecznie pokonali przeciwnika aż 123:111. Obu drużynom należą się jednak wielkie brawa za walkę, bo stworzyły niezapomniane widowisko.
PGE Turów Zgorzelec – TBV Start Lublin 123:111 (18:22, 19:19, 19:19, 24:20, d1. 13:13, d2. 14:14, d3. 16:4)
Turów: Ayers 29 (3x3), Camphor 20 (2x3), Waldow 19 (1x3), Borowski 11 (1x3), Bochno 1 oraz Patoka 19 (4x3), Balmazović 17 (3x3), Jarecki 7, Koelner 0.
TBV Start: Lewis 31, Washington 21 (3x3), Dutkiewicz 18 (6x3), Mirković 17 (1x3), Szymański 2 oraz Reynolds 17, M. Gospodarek 5 (1x3), Ciechociński 0, Kowalski 0, Zalewski 0, Czerlonko 0.
Widzów: 1500.