Anwil Włocławek pozbawił koszykarzy TBV Startu resztek nadzei o udziale w fazie play-off. Mistrz Polski wygrał 88:70, a pierwsze skrzypce w ekipie Igora Milicicia grał wychowany w Lublinie Michał Ignerski
Wizyta Ignerskiego w hali Globus to spore wydarzenie. Przypomnijmy, że 38-latek pierwsze kroki do wielkiej kariery stawiał właśnie w Lublinie. Ignerski jest wychowankiem AZS Lublin, ale później występował w naprawdę wielkich klubach. Grał m.in. hiszpańskim Caja San Fernando, tureckim Besiktasie Stambuł, rosyjskim BK Niżny Nowogród czy włoskim Virtusie Rzyma.
Karierę zakończył w 2016 r., ale wznowił ją w tym sezonie. Najpierw występował w drugoligowym AZS Basket Nysa, aż w marcu przeszedł do Anwilu. W sobotę udowodnił, że wiek nie gra roli i w hali Globus był jednym z najlepszych zawodników na parkiecie. Wprawdzie mecz rozpoczął słabo i spudłował trzy pierwsze rzuty, to w drugiej połowie już błyszczał. Zdobył 12 pkt, miał również 4 zbiórki i asystę.
Gospodarze o sobotnim występie będą pewnie chcieli szybko zapomnieć. Nie grali wybitnie źle, ale było widać, że Anwil kontroluje mecz i nie pozwoli sobie na jakąkolwiek wpadkę. „Czerwono-czarni” zaczęli bardzo energetycznie. Na parkiecie mnożyły się atrakcyjne akcje, głównie w wykonaniu Devonte Upsona i Kacpra Borowskiego. Z czasem jednak Anwil zaczął dochodzić do głosu. W grze lublinian pojawiły się rzuty z wymuszonych pozycji czy niepotrzebne straty. Do tego doszły problemy w strefie podkoszowej. Anwil świetnie dzielił się piłką i wychodził obronną ręką z wszystkich pułapek zastawianych przez graczy TBV Startu. W strefie podkoszowej rządził Josip Sobin. Chorwat zdobył 10 pkt. Dorobek mógłby być znacznie większy, ale na początku czwartej kwarty doznał poważnej kontuzji kolana.
Do przerwy Anwil prowadził już 46:28. TBV Start tuż po zmianie stron rzucił się do odrabiania strat. Udało się je zmniejszyć w pewnym momencie nawet o połowę, głównie dzięki dobrej postawie Borowskiego i Marcina Dutkiewicza. W czwartej kwarcie jednak znowu wszystko zaczęło się psuć. Anwil przeszedł do dużo bardziej agresywnej obrony. Lublinianie nie byli gotowi na tak dużą liczbę podwojeń i zaczęli tracić piłki.
To potęgowało frustrację, czego wyrazem były przewinienia techniczne dla Washingtona oraz ławki rezerwowych. Ten drugi faul był spowodowany zachowaniem Upsona, który z całą siłą cisnął butelką wody o parkiet. Ostatnie minuty były już tylko smutnym pożegnaniem „czerwono-czarnych” z kibicami w Lublinie. Do zakończenia sezonu został i już tylko jeden mecz – w niedzielę zagrają w Radomiu z miejscowym HydroTruckiem. Nie będzie miał on jednak już żadnego znaczenia, bo lublinianie w sobotę definitywnie stracili szanse na udział w fazie play-off.
TBV Start Lublin – Anwil Włocławek 70:88 (18:20, 10:26, 30:22, 12:20)
TBV Start: Borowski 17 (2x3), Dutkiewicz 13 (3x3), Washington 11 (1x3), Thomasson 5, Upson 3 oraz Dziemba 8 (2x3), Gadderfors 5, Szymański 5, M. Gospodarek 3, B. Pelczar 0, Mirković 0.
Anwil: Simon 24 (3x3), Ignerski 12 (2x3), Sobin 10, Almeida 6 (1x3), Łączyński 2 oraz Broussard 13 (2x3), Szewczyk 6, Czyż 6, Zyskowski 5 (1x3), Lichodiej 4, Wadowski 0.
Sędziowali: Zapolski, Czajka, Pietrzak. Widzów: 800.