(fot. KAMIL KOZIOŁ)
Rozmowa z Piotrem Ostrowskim, zawodnikiem Symbitu i MVP rozgrywek Pod koszami Dziennika Wschodniego im. Andrzeja Wawrzyciego
• Jak oceni pan właśnie zakończone rozgrywki?
– To był bardzo długi i wymagający sezon. Nie możemy jednak narzekać, bo zdobyliśmy srebrny medal. Dodatkowo, w rozgrywkach LNBA Symbit awansował do Konferencji A, co również jest olbrzymim sukcesem.
• Ciało jeszcze wytrzymuje obciążenia związane z dużą liczbą spotkań?
– Oczywiście, mam dopiero 41 lat. Czuję się świetnie. Dopóki zdrowie pozwoli, to chcę grać w koszykówkę. Była to dla mnie również okazja do przypomnienia sobie najlepszych lat. Kilka kolejek rozegraliśmy w hali MOSiR im. Zdzisława Niedzieli, gdzie przez wiele lat występowałem.
• W tej sytuacji chyba nie żałuje pan powrotu do koszykówki?
– Mój powrót jest związany z osobą Sławomira Łątki, który namówił mnie do gry w rozgrywkach amatorskich. Nie żałuję, bo w Symbicie panuje znakomita atmosfera. Drużyna jest świetnie zarządzana i stąd biorą się dobre wyniki.
• Słyszałem, ze ma pan też trochę obowiązków szkoleniowych?
– Dostałem wolną rękę w wielu sprawach. Wprowadziłem więc kilka nowych zagrywek, poprosiłem też kilku zawodników o zmianę pozycji, na których grają. Kluczem do sukcesu jest jednak żelazna dyscyplina.