Koszykarze Wikany-Startu przegrali w sobotę, w Toruniu 51:57.
Tym razem podopieczni Dominika Derwisz przegrali w Toruniu z Polskim Cukrem SIDEn 51:57.
Niski wynik jest nieco mylący, bo w czwartej kwarcie przewaga gospodarzy sięgała już nawet siedemnastu punktów, a znaczna część strat została odrobiona, kiedy na parkiecie pojawili się już rezerwowi.
Na usprawiedliwienie gości, można dodać jedynie fakt, że torunianie w tym sezonie są bardzo mocni i znajdują się w ścisłym gronie kandydatów do awansu.
– Atrakcyjność tego spotkania nie była wielka, brakowało skuteczność i płynności gry w ataku. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że obie drużyny preferują mocną defensywę.
Zawodnicy ciężko pracowali całe spotkanie, tempo było szybkie i wiele rzutów oddawano z otwartych pozycji. Kłopot w tym, że brakowało energii, którą obie drużyny zostawiały w obronie – powiedział Gazecie Pomorskiej Dominik Derwisz.
– W mojej drużynie zatrważająca była nieskuteczność spod samego kosza. Chyba tylko w pierwszej połowie przestrzeliliśmy siedem prostych rzutów. Dobrze wypracowywaliśmy pozycje, piłka trafiła do wysokich. Koncentracja musi być od początku do końca.
Przeciwnik zyskuje w ten sposób wiarę, a my zaczynamy zastanawiać się, jak nie trafiliśmy takiego rzutu. Jestem zadowolony z gry w defensywie, mam jedynie pretensje za fragmenty w drugiej kwarcie i duże rozkojarzenie w ostatniej kwarcie.
Przy różnicy piętnastu punktów zamiast budować spokojne prowadzenie tracimy kilka razy piłkę i niepotrzebnie stwarzamy wrażenie, że to był wyrównany mecz. W dwie minuty straciliśmy prawie całą przewagę – powiedział Gazecie Pomorskiej Grzegorz Sowiński, trener gospodarzy.
SIDEn Toruń - Wikana-Start Lublin 57:51 (12:7, 13:15, 22:11, 10:18)
SIDEn: Stępień 12 (1x3), Śmigielski 11, Wojdyła 10, Perka 6, Wilczek 5 (1x3), Barycz 4, Lisewski 4, Żytko 3, Jarecki 2.
Wikana-Start: Pełka 16 (1x3), Mordzak 15 (1x3), Wilczek 12, Czujkowski 6 (2x3), Szymański 2, Hałas, Sikora, Szawarski.