Wygląda na to, że działacze i zawodnicy Wikany-Startu Lublin wreszcie zaczęli uczyć się na własnych błędach,
Seria porażek sprawiła, że w klubie wybuchł mały pożar. Na szczęście ogień szybko został opanowany. Trener Paweł Turkiewicz wprowadził nowy pomysł taktyczny do gry "czerwono-czarnych”.
Przed sezonem sztab szkoleniowy Wikany-Startu szumnie zapowiadał, że najważniejsza dla zespołu będzie obrona. Te słowa długo nie znajdywały potwierdzenia na. Sytuacja zmieniła się wraz z nowym rokiem. Wprawdzie tuż po Sylwestrze Wikana-Start zdążyła jeszcze skompromitować się z Wilkami Morskimi Szczecin, to już w kolejnych spotkaniach gra beniaminka z Lublina wyglądała znacznie lepiej.
– Trener wymyślił obronę strefową z przechodzeniem do krycia indywidualnego – tłumaczy Tomasz Wojdyła, środkowy "czerwono-czarnych”.
Niestety, system zaczął funkcjonować w meczach z potentatami Treflem Sopot i Stelmetem Zielona Góra. W tym składzie personalnym lublinianie nie mieli większych szans z dużo silniejszymi przeciwnikami.
Kiedy jednak przyszło zmierzyć się z Energą Czarnymi Słupsk gra lubelskiej drużyny wyglądała już o niebo lepiej. Efektem tego była pierwsza od ponad miesiąca wygrana.
– Wydaje mi się, że rywale zupełnie nie potrafili nas rozszyfrować – mówi Wojdyła. – Zawodnicy wreszcie uwierzyli w to, co chcę im wpoić. Cała drużyna zagrała dobrze w obronie. Już nie pamiętam, kiedy straciliśmy w meczu jedynie 73 punkty – dodał Paweł Turkiewicz.
Niebezpieczeństwem związanym z nowym sposobem bronienia, może być jednak zastawienie własnej tablicy. W piątek było to bardzo widoczne, bo słupszczanie zebrali z niej aż siedemnaście piłek. – W strefie jest zawsze trudniej o zbiórkę. Będziemy jednak nad tym elementem pracować – zapewnia Wojdyła.
Mądrze zachowali się również działacze Wikany-Startu, którzy przestali sobie zawracać głowę filigranowymi graczami z USA. Po nieudanym eksperymencie z Vance Cooksey'em, postanowiono wreszcie sięgnąć po silnego i wysokiego zawodnika.
Isaac Wells może okazać się objawieniem ligi. Amerykanin mierzy 203 cm, waży 102 kg i swoja posturą może przestraszyć wielu zawodników. Dodatkowo, wydaje się być człowiekiem, który zaraża innych optymizmem.
Wells będzie rozliczany głównie za grę w polu trzech sekund. Okazuje się jednak, że groźny może być również dalej od kosza. – Jest bardzo skuteczny zza linii 6,75 m. Mówię serio – przekonywał dziennikarzy Łukasz Diduszko. Te słowa będzie można zweryfikować już w sobotę, kiedy Wikana-Start zagra z Jeziorem Tarnobrzeg.