ROZMOWA Z Radosławem Hyżym, koszykarzem Śląska Wrocław
– I nigdy nie widziałem w Lublinie tak małej liczby kibiców. Zawsze lubiłem przyjeżdżać do hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich, bo tam panował wspaniały klimat dla koszykówki. Pamiętam, jak kiedyś grałem przeciwko AZS Lublin. Występowaliśmy wówczas w Eurolidze. Pojawiliśmy się w hali na 75 minut przed meczem i zobaczyliśmy komplet publiczności. Co więcej, otrzymaliśmy rzęsiste oklaski. To pokazuje, że publiczność w Lublinie zna się na koszykówce, dlatego nie rozumiem, dlaczego teraz nie ma w tym mieście dużego basketu.
• Skład Śląska pozwala przypuszczać, że w przyszłym roku Tauron Basket Liga ponownie zagości we Wrocławiu...
– Ta liga jest bardzo dziwna, bo każdy może w niej wygrać z każdym. Swoje dokładają również sędziowie, którzy gwiżdżą bardzo niekonsekwentnie. To wszystko sprawia, że pierwsza liga jest ciekawsza od ekstraklasy. Wrocław zasługuje na ekstraklasę, bo mieszkańcy tego miasta kochają koszykówkę. Trzeba jednak przyznać, że wrocławscy fani są nieco zmanierowani. W poprzednim sezonie hala na meczach Śląska w ekstraklasie świeciła pustkami. Nie mogłem tego zrozumieć. Powinniśmy bardziej wykorzystywać to, że reprezentacja Polski regularnie startuje w mistrzostwach Europy. Na fali tego sukcesu musimy zacząć szukać następców Dominika Tomczyka, Adama Wójcika czy Macieja Zielińskiego. Koszykówka jest piękną grą, bo każdy może się w nią bawić.
• We Wrocławiu wszyscy do tej pory liczyli na Piotra Niedźwiedzkiego. 19-letni center uciekł wam jednak do Kotwicy Kołobrzeg.
– Ja nigdy za nim nie przepadałem, bo nie dbał o siebie. Nie mam nic do niego, bo go nie znam, ale on był reprezentantem całego młodego pokolenia. Dla nich najważniejsze jest zdobycie wykształcenia. Dla mnie to nie jest marzenie, ale obowiązek. Jak byłem mały, to napisałem na ścianie w pokoju, że chcę grać w NBA. Chciałem trafić tam w 1998 r. Nie udało się, ale miałem w życiu jakiś cel. Dziś młodzi nie mają takiego celu, bo są leniwi.
• Co ma zapisane na ścianie dorosły Radosław Hyży?
– Nie zdradzę tego. Moim celem jest zostanie trenerem. Nie jest dla mnie istotne, gdzie będę pracował. Może być to nawet wieś u moich rodziców. Chcę jednak wykonywać dobrą pracę, bo dobra praca zawsze obroni się.