ROZMOWA ZE Sławomirem Deptą, szkoleniowcem koszykarek AZS UMCS Lublin
– To były dosyć trudne rozgrywki. Zabrakło jednego zwycięstwa, choćby z najsłabszym w stawce zespołem z Sosnowca. Nie zrealizowaliśmy celu, jakim był awans do czołowej „czwórki”. Liga była jednak bardzo wyrównana, nie było mocnego podziału na silniejsze i mocniejsze zespoły. Wszystkie ekipy były jakościowo zbliżone. Szkoda tych kilku meczów, które przegraliśmy czterema, pięcioma punktami. Brak awansu do grupy mistrzowskiej to dla mnie, jako trenera i zawodniczek spore rozczarowanie.
• Czego zabrakło w Aleksandrowie Łódzkim, żeby odnieść zwycięstwo?
– Skuteczności, szczególnie w pierwszej połowie. O ile druga była bardziej koszykarska, o tyle pierwsza na takim poziomie nie powinna w ogóle się przydarzyć. Zabrakło też zimnej krwi i konsekwencji w tym, co robiliśmy. Porażka na dobre przypisała nas do dolnej czwórki, a przecież przed meczem mieliśmy świadomość, że wygrywając, zapewniamy sobie awans.
• Szansę na grupę mistrzowską przegraliście właśnie z Basketem czy stało się to już wcześniej?
– Myślę, że zarówno z Sosnowcem, jak i z Baksetem. Do ostatniej kolejki była ta szansa, gdybyśmy ją wykorzystali nikt dzisiaj nie pamiętałby o wpadce z outsiderem na własnym parkiecie. Liczyliśmy, że znajdziemy się w górnej czwórce i resztę spotkań rozegramy na luzie, tymczasem w dalszym ciągu będziemy musieli walczyć z presją. Teraz trzeba jak najszybciej wyciągnąć odpowiednie wnioski z tego, co się wydarzyło.
• Po nowym roku dołączyła do was Agnieszka Kret. To spore wzmocnienie zespołu.
– Agnieszka miała pewne zaległości, bo miała kłopoty rodzinne i przez trzy tygodnie była całkowicie odizolowana od sportu. Szybko sobie jednak z tym poradziła i spełniła oczekiwania, jakie w niej pokładaliśmy. Jest skuteczna, zarówno w kwestii zdobywanych punktów, jak i zaliczanych zbiórek.
• Z tonu spuściła za to Katarzyna Trzeciak. Co się dzieją z jedną z najzdolniejszych polskich rozgrywających?
– Moim zdaniem ta dziewczyna ma olbrzymi potencjał, bardzo duże możliwości motoryczne i rzutowe. Ale ona przede wszystkim musi poradzić sobie sama z samą, uwierzyć w siebie i zacząć wykonywać swoją pracę dokładniej. Musi rozszerzyć także czytanie gry, bo to jest jej największy problem.
• Jak zespół zareagował na to, że będziecie grać w grupie spadkowej. Jest przygnębienie czy raczej chęć pokazania, że stać nas na więcej?
– Na razie przygnębienie, tym bardziej, że do soboty ta nadzieja jeszcze się w nas tliła, że może Sosnowiec ogra AZS UW Warszawa. Teraz mam nadzieję, że przerodzi się to w sportową złość. Mamy dwa tygodnie przerwy. Chcemy wykorzystać ten czas na pracę nad wytrzymałością i siłą, żeby chociaż w tej grupie spadkowej wygrać jak najwięcej spotkań i zakończyć sezon na możliwie najwyższym miejscu.