Już ponad miesiąc bez ligowego zwycięstwa są koszykarze Startu Lublin. W sobotę staną przed szansą przerwania złej passy. O sukces jednak nie będzie łatwo, bo rywalem będzie Spójnia Stargard Szczeciński, z którą ostatni raz "czerwono-czarni” wygrali dwa lata temu.
Lublinianie po ostatnim, bardzo twardym meczu z SKK Siedlce byli mocno poobijani. Sztab szkoleniowy postanowił dać nieco wytchnienia swoim podopiecznym i w poniedziałek zawodnicy spotkali się jedynie na odnowie biologicznej.
– W ciągu kolejnych dwóch dni trenowaliśmy jednak już bardzo intensywnie – dodaje Sikora.
Siłą Spójni są przede wszystkim gracze obwodowi – Tomasz Stępień i Adam Parzych. W meczu z Siedlcami do gry niskich zawodników Startu można było mieć sporo zastrzeżeń.
– Każdy mecz jest inny. Nasza gra zależy w dużej mierze od tego czy siedzi nam rzut z dystansu. Jeśli tak nie jest, to pojawia się duży problem – tłumaczy Sikora, który w tym sezonie jest tylko rezerwowym.
– Przez długi okres czasu byłem kontuzjowany, więc nie dziwię się, że w pierwszej piątce wychodzi Kamil Michalski – zaznacza. Być może jednak siła ofensywna lublinian byłaby większa, gdyby na parkiecie w jednym momencie przebywali zarówno Michalski, jak i Sikora.
– Jestem w stanie poradzić sobie na "dwójce”. Kiedy w zespole był Łukasz Jagoda, często w ten sposób grałem – dodaje.
Lubelskich podkoszowych również czeka trudne zadanie – podstawowym centrem Spójni jest, znany z występów m.in. w Anwilu Włocławek, Wiktor Grudziński. 33-letni koszykarz mierzy 208 cm, a tym sezonie zbiera średnio ponad siedem piłek w spotkaniu. –
Grałem przeciwko niemu wiele razy. W ofensywie nie stanowi takiego zagrożenia, jak w defensywie. Jego podstawowym atutem jest ogromna siła – charakteryzuje Grudzińskiego Sikora.
Lublinianie w sobotnim spotkaniu wystąpią w najsilniejszym składzie. W tym tygodniu na lekki uraz kostki narzekał jedynie Michał Aleksandrowicz, ale on również będzie gotowy na rozpoczynający się o godz. 19 mecz.