Olbrzymie kontrowersje w hali MOSiR. Błąd sędziów dał zwycięstwo podopiecznym Dominika Derwisza
Po raz ostatni podopieczni Dominika Derwisza pozwolili rywalom wywieźć komplet punktów 19 października, kiedy gościli Śląsk Wrocław. Tym razem jednak było bardzo blisko przerwania pomyślnej passy, a wygraną zawdzięczają... pomyłce arbitrów.
Na osiem sekund przed końcem spotkania na rzut z półdystansu zdecydował się Tomasz Celej. Piłka nie wpadła do kosza, a zawodnicy Astorii Bydgoszcz szybko zaczęli konstruować kontratak.
Byli już na połowie boiska i mieli przewagę dwóch zawodników. Wtedy jednak odezwała się syrena oznajmiająca, że minął czas 24 sekund. Arbitrzy przerwali akcję bydgoszczan i pozwolili im ją wznowić z wysokości własnej ławki rezerwowych. Lublinianie zdążyli ustawić się w obronie i nie dopuścili rywali do skutecznego rzutu.
– Nie może być tak, że stolik śpi w najważniejszym momencie spotkania. Jestem zdumiony tym, że arbitrzy zatrzymali nasz kontratak. We wcześniejszych fragmentach spotkania takie sytuacje też się zdarzały i nikt nie przerywał gry. To jest wielki skandal – grzmiał wzburzony Jarosław Zawadka, trener Astorii.
– Dziwię się, że w tej sytuacji zatrzymano grę. To jednak nie jest moja sprawa. Zresztą jeden z rywali w tej akcji popełnił błąd kroków i piłka powinna być odebrana rywalom – skomentował całe zajście Dominik Derwisz, trener Wikany-Startu.
Wikana-Start Lublin - Franz Astoria Bydgoszcz 71:70 (16:18, 20:14 18:16 17:22)
Start: M. Wilczek 18 (1x3), Łuszczewski 16, Szymański 12 (2x3), Sikora 7, Celej 6, Ciechociński 5 (1x3), Marciniak 4, Kowalski 3, Czujkowski, Pawelec.
Astoria: Małgorzaciak 15 (3x3), Fraś 11 (1x3), Bierwagen 11, Szyttenholm 10, Lewandowski 9 (1x3), Laydych 8 (1x3), Barszczyk 4, Robak 2,