Wikana-Start celowała w trzecie zwycięstwo z rzędu, w meczu z Polfarmeksem Kutno. Niestety w piątkowy wieczór lepszy dzień mieli goście i to oni wygrali 91:80. Lublinianie ani razu nie prowadzili, a tablica wyników wskazywała remis jedynie przy stanie... 0:0.
- Liczymy na przedłużenie dobrej passy. Kluczowe będzie kilka aspektów gry, ale jednym z najważniejszych powstrzymanie Kwamaina Mitchella - przekonywał przed rozpoczęciem zawodów Piotr Śmigielski z Wikany-Startu.
Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Najlepszy snajper gości dawał się rywalom mocno we znaki i uzbierał 21 "oczek". Na dodatek ręka nie drżała mu w kluczowych momentach i to właśnie 25-letni Amerykanin zatrzymywał szaleńcze próby odrabiania strat ze strony gospodarzy.
Już pierwsze trzy minuty zapowiadały, że marząc o zwycięstwie podopieczni trenera Pawła Turkiewicza będą musieli się mocno napocić.
Ekipa z Kutna szybko objęła prowadzenie 8:0, a później nawet 14:2. Lublinianie próbowali odrabiać straty, ale fatalny początek mocno utrudnił im życie. Po pierwszej kwarcie było 13:24, a do przerwy 38:50.
Ciekawy fragment gry kibice obejrzeli pod koniec pierwszej odsłony. Najpierw akcji wsadem nie potrafił zakończyć Bryon Allen. Polfarmeks wyszedł z szybką kontrą, ale w identycznej sytuacji spudłował także Patrik Auda. Akcja momentalnie przeniosła się pod drugi kosz i efektownym wsadem, którego nie powstydziliby się gracze z NBA popisał się wreszcie Isaac Wells, który w powietrzu wykonał efektowny piruet i zdobył dwa punkty.
Druga połowa to próby odrabiania strat ze strony miejscowych, którzy za nic nie mogli zbliżyć się do przeciwników na mniej niż 10 punktów.
Na 10 minut przed zakończeniem zawodów wydawało się, że jest już pozamiatane. Przyjezdni mieli w zapasie aż 17 "oczek" (70:53). Gracze trenera Turkiewicza ciągle nie dawali jednak za wygraną i rozpoczęli ostatnią kwartę od serii punktowej 7:0.
Były szanse, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do zespołu z Kutna, ale "czerwono-czarnym" zabrakło zimnej krwi i goście po raz kolejny odskoczyli na kilkanaście "oczek", ostatecznie wygrywając 91:80.
- Nie wiem, co się z nami stało. Cały tydzień przepracowaliśmy bardzo dobrze, ale kiedy przyszło do meczu nie pokazaliśmy tego, co potrafimy. Wydawało się, że to Kutno było bardziej zdeterminowane, żeby wygrać. My popełniliśmy za dużo prostych błędów, a do tego kiepsko spisaliśmy się w defensywie - ocenia trener Turkiewicz.
- To był dla nas mega ważny mecz. Wygrana pozwala jeszcze myśleć o awansie do najlepszej ósemki. Brawa dla chłopaków, bo naprawdę spisali się świetnie. Uważam, że dobrze zbilansowaliśmy tym razem grę pod koszem i rzuty z dystansu - mówił Jarosław Krysiewicz, szkoleniowiec przyjezdnych.
Wikana Start Lublin – Polfarmex Kutno 80:91 (13:24, 25:26, 15:20, 27:21)
Wikana Start: Allen 13, Czujkowski 8 (2x3), Wojdyła 7 (1x3), Śmigielski 4, Lewandowski 2 oraz B. Diduszko 28 (4x3), Ł. Diduszko 8 (2x3), Wells 6 (1x3), Trojan 4.
Polfarmex: Mitchell 21 (3x3), Auda 18, Johnson 17, Wołoszyn 6 (1x3), Malczyk 5 oraz Łączyński 13 (2x3), Grochowski 5 (1x3), Fletcher 4, Bartosz 2.
Widzów: 2100. Sędziowali: Marek Ćmikiewicz, Damian Ottenburger, Tomasz Tomaszewski.