Wikana-Start Lublin zagra w sobotę o godz. 18 z AZS Koszalin. Czy podopiecznym Pawła Turkiewicza uda się zaskoczyć rywali.
AZS Koszalin to jeden z faworytów całych rozgrywek. Przez długi okres wszystko układało się po myśli akademików – zespół grał efektownie i wysoko wygrywał. O sile koszalinian przekonali się m.in. lublinianie, którzy we własnej hali przegrali 70:87.
Dobrze funkcjonujący mechanizm zaciął się jednak w drugiej rundzie. Zwycięstwa zaczęły przychodzić coraz trudniej, a poszczególni zawodnicy zanotowali wyraźny spadek formy. Kulminacja kryzysu nastąpiła w marcu, kiedy przyszły trzy porażki. Z Turowem Zgorzelec było aż... 68:103. Głową za tę porażkę zapłacił Igor Milicić – chorwacki szkoleniowiec został zwolniony w poniedziałek. Do czasu wyboru nowego trenera jego obowiązki przejął Wojciech Zeidler.
Mimo zamieszania faworytem sobotniej konfrontacji i tak będą gospodarze. W końcu mają w składzie chociażby Qyntela Woodsa i Szymona Szewczyka. Obaj to gracze podkoszowi, więc można przypuszczać, że wszystko rozstrzygnie się właśnie w polu trzech sekund. Tak było w pierwszym spotkaniu, gdzie silne zasłony stawiane przez Szewczyka kompletnie rozbijały lubelską defensywę.
Ten mecz będzie ciekawym sprawdzianem dla Roberta Lewandowskiego. Amerykański center od kilku tygodni gra na bardzo wysokim poziomie i jest chwalony przez wielu ekspertów. W ostatniej kolejce, kiedy „czerwono-czarni” rywalizowali ze Śląskiem Wrocław, Lewandowski zdobył aż piętnaście punktów i zebrał siedem piłek.
– Do zakończenia sezonu zostały tylko cztery mecze. Mamy szansę na cztery wygrane i będziemy robić wszystko, aby tak się stało. Zależy nam na dobrym zakończeniu rozgrywek – mówi Robert Lewandowski.
Aby jednak spełnić te marzenia, do dobrej formy musi wrócić Bryon Allen. Tydzień temu lider Wikany-Startu zagrał bardzo słabo. Trafił tylko jeden z dwunastu rzutów z gry, zanotował jedną asystę i aż pięć strat. Zastanawiające jest jednak to, że w jego grze nie było widać większego zaangażowania. – Szybko go zmieniłem, bo nie przynosił korzyści zespołowi. 23 minuty to i tak sporo, jak na taką postawę – tłumaczył swoją decyzję trener Turkiewicz.
W sobotę Wikana-Start wystąpi prawie w najmocniejszym składzie. Zabraknie jedynie Pawła Kowalskiego, który zmaga się z urazem łydki.