Javier Hernandez w debiucie na polskich boiskach ustrzelił dublet, walnie przyczyniając się do remisu Górnika Łęczna z Piastem Gliwice
Jego kuzynym jest Guti, a jednym z najbliższych przyjaciół Nacho Fernandez, z którym występowali kiedyś wspólnie w młodzieżowych drużynach Realu Madryt. Imię i nazwisko nosi takie samo, jak słynny Chicharito, hurtowo strzelający bramki w najmocniejszych ligach świata. Mniej znany z Javierów Hernandezów wielkiej kariery dotychczas nie zrobił, ale ma szansę zawojować Lotto Ekstraklasę. W sobotę zrobił ku temu pierwszy krok.
Przed przerwą mecz w Gliwicach był w wykonaniu piłkarzy Górnika Łęczna beznadziejny. Popełniali sporo błędów, tracili kolejne bramki i po 45 minutach przegrywali 1:3. Trener Andrzej Rybarski nie mając nic do stracenia zdecydował się wpuścić na boisko Hernandeza. 28-letni Hiszpan, który trafił do Górnika niespełna dwa tygodnie wcześniej z rumuńskiej Politechniki Timisoara (osiem bramek i sześć asyst w minionym sezonie), za zaufanie odwdzięczył się najlepiej jak mógł. Co prawda do 90 minuty był raczej bezbarwny, podobnie jak koledzy z zespołu, ale w samej końcówce strzelił dwie bramki, niemal w pojedynkę doprowadzając do wyrównania. Na twarzy Veljko Nikitovicia, który wyszukał Hernandeza, pojawiło się coś więcej niż dyskretny uśmiech.
– Ciężko powiedzieć, żeby to było dla nas jakieś wielkie zaskoczenie. Już na treningach widzieliśmy, jaki to jest zawodnik, że piłka nie przeszkadza mu przy nodze. Fajnie, że potrafił przełożyć to na mecz. Dwa razy dobrze znalazł się w polu karnym, dwa razy dokładnie przymierzył i pomógł nam wywalczyć punkt – ocenia debiut kolegi Grzegorz Bonin.
Doświadczony pomocnik zwraca jednak również uwagę na niedostatki kolegi z zespołu. – Nasza liga jest specyficzna. Dużo walki, agresywności. Javier pod względem fizycznym niestety odstaje, więc nie będzie miał łatwo. Ale to już zadanie dla trenera, żeby tak go wkomponować, żeby z maksymalnym pożytkiem dla drużyny, wyeksponować jego potencjał i ukryć braki – przekonuje największa gwiazda klubu z Łęcznej.
Sam Hernandez nie ukrywa zadowolenia po swoim pierwszym występie w barwach nowego zespołu. – Jestem zadowolony z debiutu i wyniku. Przegrywaliśmy 0:3, a ostatecznie udało się zremisować na wyjeździe, więc całkiem dobrze będę wspominał swój pierwszy mecz w barwach Górnika. Zaczęliśmy to spotkanie słabo, po 25 minutach rywale mieli trzy bramki przewagi, po pierwszej połowie było 1:3 i mecz był bardzo trudny. Mieliśmy jednak szczęście, dużo chęci. Dzięki temu ostatecznie udało się nam zremisować – mówi Hiszpan, który chciałby pójść teraz za ciosem i przełożyć dyspozycję z Gliwic na kolejne mecze.
– Starcie z Piastem było dobrą okazją, żeby zdobyć zaufanie i więcej pewności siebie, zarówno dla drużyny, jak i dla mnie samego. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu zdobędziemy trzy punkty – kończy Hernandez.