ROZMOWA Z Moniką Marzec, drugą trener MKS Selgros Lublin
- MKS Selgros Lublin w turnieju w Budapeszcie zajął trzecie miejsce. Jak ocenia pani występ zespołu w stolicy Węgier?
– Patrząc ogólnie na ten turniej, to można być z niego zadowolonym. Szkoda nieco niedzielnej porażki ze Siofokiem, bo to spotkanie było do wygrania. Prowadziłyśmy przez większość zawodów, ale w końcówce dałyśmy rywalkom rzucić kilka bramek.
- Z FTC przegrałyście aż 20:38...
– Tak, ale to był nasz pierwszy mecz w tym sezonie. Rywalki były na zupełnie innym etapie przygotowań do nowych rozgrywek. W tym spotkaniu popełniłyśmy mnóstwo błędów technicznych. Pamiętajmy, że to nie jest jeszcze ten moment, w którym mamy zachwycać formą. Jestem dużo bardziej zadowolona z konfrontacji z Podravką Vegeta. Z Chorwatkami zagrałyśmy znakomicie w defensywie. Jeżeli tak będziemy broniły w Superlidze, to nie powinnyśmy mieć problemów ze zwycięstwami.
- Celem na turniej w Budapeszcie było wkomponowanie w zespół Iwony Niedźwiedź. Czy udało się zrealizować to zadanie?
– Tak. Oczywiście, widać jeszcze brak zgrania i zrozumienia, ale Iwona pokazała się w Budapeszcie z bardzo dobrej strony. To mózg drużyny i wokół niej budujemy ten zespół. Jestem przekonana, że dobrze zastąpi Dorotę Małek. Zresztą w Budapeszcie została królową strzelczyń.
- O miejsce w bramce rywalizują Jekaterina Dżukjewa i Weronika Gawlik. Która z nich jest bliższa gry od pierwszej minuty?
– W Budapeszcie w każdym meczu grały po połowie. One prezentują podobny poziom. Zresztą na Węgrzech każda z dziewczyn dostała sporo czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności. Może jedynie nieco mniej grała Edyta Charzyńska, która wciąż poznaje naszą taktykę.
- Na Węgrzech zabrakło Kristiny Reprelewskiej, Honoraty Syncerz i Jessicy Quintino. Kiedy one wrócą do gry?
– Najszybciej na boisku pojawi się Quintino, która być może pojedzie z nami już do Elbląga. Kristina ma kontuzjowaną nogę i potrzebuje jeszcze chwili. Najdłużej przyjdzie nam poczekać na Syncerz, która po urazie kolana musi ostrożnie wracać do sportu.
- W piątek rozpoczynacie udział w turnieju w Elblągu, gdzie rozegracie aż pięć spotkań...
– To solidna dawka, ale my do tej imprezy podchodzimy bardzo spokojnie. Nie patrzymy na rywalki, a skupiamy się na naszej dyspozycji. Chcemy, aby zespół się zgrał, a między zawodniczkami wytworzyła się chemia.