FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
ROZMOWA Z Pawłem Myśliwieckim, napastnikiem Motoru Lublin
Paweł Myśliwiecki w pierwszym sezonie w barwach Motoru Lublin zdobył 14 goli w 27 meczach. Poprzednie rozgrywki zaczął równie dobrze. W 19 spotkaniach zdołał wpisać się na listę strzelców osiem razy. Niestety w 20 meczu i pierwszym w rundzie wiosennej przeciwko Tomasovii doznał poważnej kontuzji. 26-latek miał złamaną kość piszczelową i strzałkową. Po operacji i żmudnej rehabilitacji może wrócić do gry w najbliższą niedzielę, kiedy żółto-biało-niebiescy zagrają na wyjeździe z Unią Tarnów.
- Jest pan bliski powrotu na boisku?
– Wygląda na to, że tak. Od trzech tygodni trenuję z zespołem, miałem też wystąpić w niedawnym meczu drugiej drużyny. Niestety spotkanie zostało odwołane. Szkoda, bo miałbym prawdziwe przetarcie przed grą w lidze. Wiadomo, że walka o punkty i gierki na treningu to dwie różne sprawy. Mam jednak nadzieję, że będę mógł pomóc drużynie już podczas meczu w Tarnowie.
- To była pierwsza tak poważna kontuzja?
– Zdecydowanie. Wcześniej nawet niegroźne urazy jakoś mnie omijały. Czuję się już zdrowy na 100 procent. Noga praktycznie w ogóle już mnie nie boli. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby wszystkie mięśnie ponownie przyzwyczaiły się do treningów i meczów w III lidze. Jestem jednak dobrej myśli.
- Szkoda, że pech spotkał pana akurat w poprzednim sezonie. To mogły być przełomowe rozgrywki dla pana i drużyny...
– Na pewno trochę żałuję, że akurat w pierwszym meczu rundy wiosennej przytrafiło mi się coś takiego. Pierwszy sezon w Motorze miałem dobry, a w drugim też udawało się regularnie trafiać do siatki. Nie ma jednak sensu do tego wracać. Trzeba skupić się na powrocie do formy i pomóc drużynie w walce o czołowe lokaty.
- Trudno było obserwować mecze Motoru z wysokości trybun?
– Nawet bardzo. Jak to mówi wielu kontuzjowanych zawodników czasami aż chciało się zejść na boisko i pomóc chłopakom.
- Czego brakowało Motorowi, oprócz skutecznego napastnika?
– Na pewno szczęścia. W wielu meczach gra wyglądała całkiem nieźle, ale na koniec wynik nie był taki, jak wszyscy się spodziewali. Wierzę jednak, że najgorsze już za nami i pokażemy to w tych trzech ostatnich meczach w tym roku.
- Jaki ma pan plan na końcówkę rundy?
– Przede wszystkim, żeby zespół zdobył komplet dziewięciu punktów. A ja chciałbym dorzucić do tych trzech zwycięstw swoje trzy grosze.