Rozmowa z Bartoszem Wiązowskim, piłkarzem GKS Bogdanka Łęczna
– Na treningach starałem się, aby wywalczyć sobie miejsce w składzie i w końcu trener na mnie postawił. Myślę, że nie zrobił błędu.
• Zimą, podczas okresu przygotowawczego, nie byłeś pierwszym w kolejności młodzieżowcem, który miał dostawać możliwość gry.
– Pierwszym był Michał Zuber. Jednak pozostali młodzieżowcy, w tym również ja, ciężko pracowali na to, aby otrzymać szansę. Będę robił wszystko, aby szkoleniowcy byli zadowoleni z mojej gry i żeby drużyna miała z tego korzyści.
• Z Olimpią grałeś bardzo ambitnie.
– Jestem młodym zawodnikiem, to był dopiero mój trzeci występ w pierwszej lidze i pierwszy w wyjściowym składzie, w dodatku w pełnym wymiarze czasowym. Przeciwko sobie miałem wielu doświadczonych rywali i musiałem nadrabiać różni-ce. Myślę, że dobrze wywiązałem się z zadań.
• Mogłeś nawet zdobyć gola, w pierwszej połowie piłka przeszła blisko słupka, a w końcówce zabrakło podania od Michała Zubera.
– Wołałem do niego, żeby mi zagrał, ale pewnie nie usłyszał przez ten szum. Najważniejsze są jednak trzy punkty, które nas bardzo cieszą.
• Zagrałeś bez kompleksów, fajnie też wychodziły "klepki”.
– Lubię tak grać i kilka razy nieźle się udało.
• W 77 min jako pierwszy miałeś sposobność zatrzymać Marcina Woźniaka, który minął kilku graczy Bogdanki i zdobył kontaktową bramkę.
– Próbowałem, ale nie zawsze wszystko wyjdzie. Jednak później byli jeszcze inni, którzy mogli to zrobić.