Prezes Niwy Andrzej Lubański (z prawej) z trenerem Ireneuszem Korszeniem
Rozmowa z Andrzejem Lubańskim, prezesem Niwy Łomazy.
- W sobotę Niwa Łomazy świętowała jubileusz 30-lecia istnienia. Przy tej okazji w klubie odbyła się uroczystość jak również miała miejsce VI Letnia Gala Piłkarska Bialskopodlaskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. To spore wyróżnienie?
– Mogliśmy oddzielnie obchodzić jubileusz. Uznaliśmy jednak, że taka uroczystość będzie mieć znacznie większą rangę i na pewno nie straci na wartości, jeśli dołączymy do niej kolejną galę BOZPN. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy w tej sprawie z władzami związku w Białej Podlaskiej. Bardzo nas wspomógł rodak Stanisław Lesiuk, który pracuje w BOZPN. Lista zaproszonych gości dubluje się na jubileusz i galę, więc był to kolejny argument za zorganizowaniem obu uroczystości w jednym terminie i w tym samym miejscu. Z drugiej strony bycie poniekąd gospodarzem także VI Letniej Gali Piłkarskiej BOZPN to dla nas wyróżnienie. Na naszym terenie spotkały się dwa, a czasami i trzy pokolenia piłkarskie. Była okazja do wspomnień, wymiany doświadczeń, różnicy zadań.
- Największy sukces w 30-letniej historii klubu?
– W tym miejscu musimy sięgnąć pamięcią do początków czyli roku 1985. Wtedy nasza młodzież z roczników 1971 i 1972 wzięła udział po raz pierwszy w historii w młodzieżowym turnieju w Dębicy. Wśród kilkudziesięciu najlepszych zespołów z całej Polski znaleźliśmy się w pierwszej dziesiątce, co bez było naszym sporym sukcesem. Kolejnym były już wyczyny seniorskie. W 2006 roku, a więc wówczas kiedy zostawałem prezesem w Niwie, drużyna awansowała do bialskiej klasy okręgowej. Po dwóch latach gry na tym poziomie musieliśmy przełknąć gorycz degradacji. Ponowny awans w 2013 roku również odbieramy w kategoriach sukcesu. Wiosną tego roku utrzymaliśmy się w bialskiej „okręgówce” i już w sierpniu zaczniemy trzeci z rzędu sezon na zapleczu IV ligi. W kategorii sukcesu rozpatrujemy także wygranie, po raz drugi z rzędu, ligi okręgowej przez juniorów starszych. Tę drużynę prowadzi trener Ireneusz Korszeń, który w minionym sezonie pracował także z seniorami. Szkoleniowiec był nominowany za pracę z grupami młodzieżowymi podczas VI Letniej Gali.
- W historii klubu zdarzały się pewnie także porażki?
– Jestem rocznikiem 1984 i wychowywałem się z Niwą, razem z nią dojrzewałem. Jak sięgam pamięcią porażek było niewiele. Poza goryczą spadku z ligi słabością klubu może być fakt, że udało nam się uzyskać zbyt małe wsparcie od samorządu na funkcjonowanie. Chcielibyśmy jeszcze bardziej integrować lokalne środowisko. Co do pracy z młodzieżą nie mamy sobie nic do zarzucenia.
- Jakie kierunki rozwoju nakreślił pan na kolejne lata?
– Pod względem organizacyjnym zamierzamy lobbować na rzecz większego wsparcia klubu ze strony samorządu lokalnego. Pod tym względem dysponujemy jednym z najmniejszych wsparć z tego źródła. Nie możemy porównywać się np. z Lutnią Piszczac, czy innymi drużynami. W dalszym ciągu chcemy dobrze układać współpracę z miejscowym Zespołem Szkół i Gminnym Ośrodkiem Kultury w Łomazach. Życzylibyśmy sobie jeszcze ofiarniejszego wsparcia od naszych lokalnych sponsorów, którzy i tak hojnie nas wspomagają.
Na płaszczyźnie sportowej mamy umiarkowany spokój. Utrzymaliśmy się w lidze i mamy dobry zespół, choć ostatnie wyniki niekoniecznie o tym świadczą. Filarem w bramce jest doświadczony Damian Kaczmarek, który ma do pomocy młodych, ale też już ogranych kolegów z pola. W lidze powinniśmy uzbierać o cztery, pięć punktów więcej. W nowym sezonie mamy ambitne plany. Nie chcemy skupiać się tylko na walce o utrzymanie. Zamierzamy włączyć się w rywalizację o miejsce w pierwszej piątce. Z drugiej strony mamy także świadomość konkurencji, choćby ze strony spadkowicza Gromu Kąkolewnica.
- Będą zmiany w sztabie szkoleniowym Niwy?
– Z zespołem pożegnał się już były trener Marcin Patynowski. Ireneusz Korszeń, pod okiem którego Niwa utrzymała się w „okręgówce” nadal będzie pracował z seniorami. Pod jego opieką będą także juniorzy.
Rozmawiał Jarosław Czępiński