Wojciech Sokół przez ponad 20 lat był ważnym ogniwem w kadrze Gromu Kąkolewnica. W niedzielę w klubowych barwach wybiegł na boisko po raz ostatni.
Chcieliśmy zrobić Wojtkowi uroczyste pożegnanie. Zdecydowaliśmy, że najbardziej odpowiednim miejscem i czasem będzie boisko i mecz o stawkę – tłumaczy Jarosław Kalenik, kierownik klubu z Kąkolewnicy.
Wojciech Sokół po raz ostatni wybiegł na murawę w niedzielę, założył też opaskę kapitana. W spotkaniu drugiej kolejki bialskiej klasy okręgowej z Bizonem Jeleniec wyprowadził swój zespół na płytę stadionu w Kąkolewnicy. Jego drużyna zwyciężyła spadkowicza z IV ligi 1:0 po trafieniu Dominika Rycaja w 50 minucie. Sokół rozegrał 23 minuty, po czym został zmieniony. Piłkarz opuszczał boisko w szpalerze utworzonym przez zawodników obu drużyn, przy brawach kibiców, przekazał też opaskę kapitana Pawłowi Muszyńskiemu. Jego miejsce na placu gry zajął Kacper Marczuk.
– Wszystko, jeszcze przed spotkaniem, zostało ustalone z naszym jubilatem, który grał u nas przez ponad 20 lat. Doszliśmy do wniosku, że zagra co najmniej 20 minut. Wojtek zadeklarował, że definitywnie kończy karierę. Nigdzie się od nas nie ruszał, nie zmieniał barw klubowych – tłumaczy kierownik.
Po meczu zawodnik otrzymał pamiątkową tablicę z podziękowaniem od klubu Grom Kąkolewnica. Sokół grał w nim nieprzerwanie od 2000 roku, począwszy od grup młodzieżowych aż do seniorów. „Piłkarz nieustępliwy, który zostawiał w każdym meczu serce na boisku, autorytet dla wszystkich młodych zawodników, super kolega nie tylko na boisku, ale też poza nim. Dziękujemy bardzo za zaangażowanie, którego nigdy Ci nie brakowało, każdy zawsze mógł liczyć na Ciebie. Życzymy Ci wielu sukcesów w życiu prywatnym, szczęścia, zdrowia oraz niekończącej się pasji do piłki nożnej” – czytamy w prezencie od klubu.
Wojciech Sokół, rocznik 1987, grał na lewej obronie lub pomocy. – Rzadko zdarza się, aby w jednym klubie grać od początku aż do końca kariery, nawet na poziomie ligi okręgowej. Wojtek był z nami, kiedy graliśmy także w IV lidze – dodaje Kalenik.
– Nie było mi łatwo podjąć decyzji o zakończeniu kariery. Kiedyś jednak musiało to nastąpić. Praca na trzy zmiany, powiększającą się rodzina nie pozwalają mi na dalsze granie. Nie raz było tak, że po trzeciej zmianie przyjeżdżałem na treningi. Nie rozstaję się z klubem, jestem w jego zarządzie. Na pewno, na ile pozwoli mi czas, będę przyjeżdżał na mecze Gromu, już jako kibic – mówi Wojciech Sokół.