Część klubów z powiatu biłgorajskiego ma dość płacenia haraczu do Zamojskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Chcą utworzyć własną organizację, która poprowadzi rozgrywki z ich udziałem. – Chodzi o to żeby było taniej – tłumaczą.
– Na pierwszym frekwencja była przeciętna, na drugim jeszcze gorsza – przyznaje Adam Olszta, przewodniczący komisji sportu w powiecie biłgorajskim i prezes Orła Tereszpol.
– Na razie nie widzę naszego klubu w takiej lidze. Projekt ma sporo niedomówień. Kto będzie sędziował mecze, co z badaniami zawodników, gdzie będzie grać nasza młodzież, jeśli wystąpimy ze struktur związku?
Na te pytania nikt, łącznie z wójtem gminy Aleksandrów Józefem Białym, który jest największym zwolennikiem stworzenia ligi, nie zna odpowiedzi. To dlatego zamojski związek nie przejmuje się tą sprawą.
– Próby utworzenia takiej ligi trwają już od roku i do tej pory nie powstała – zauważa Stanisław Pryciuk, prezes ZOZPN.
– To poroniony pomysł, bez szans na realizację. Czy to bunt wobec nas? Myślę, że nie. Mamy demokarcję i nie można nikomu zabraniać tego co robi, jeśli mieści się to w granicach prawa.
Jego zdaniem zdecydowana większość klubów zostanie przy związku.
– Wycofanie się ze struktur ZOZPN byłoby dla nich uwstecznieniem. Robimy dla klubów bardzo dużo. Oczywiście pobieramy opłaty, ale w skali roku nawet 100 tys. zł trafia z powrotem do nich w różnej formie – podkreśla Pryciuk.
Chodzi o nagrody pieniężne, które związek przyznaje na koniec sezonu najlepszym drużynom. – Opłacamy też diety sędziów prowadzących mecze grup młodzieżowych i obserwatorów na szczeblach okręgówki i klasy A. Organizujemy galę piłkarską. Żaden ze związków w naszym województwie nie robi tyle co my. Więcej już nie możemy – uważa Pryciuk.
Głównym argumentem za utworzeniem własnej ligi są dla klubów oszczędności w wyjazdach na mecze i opłatach związkowych. Ale prezes Orła podkreśla, że można o to walczyć innymi metodami.
– Na najbliższym zjeździe wyborczym LZPN wystąpimy o obniżenie opłat. Kluby są biedne, a tu każe im się przykładowo płacić 600 zł za rejestrację zawodnika, który był naszym wychowankiem, a w międzyczasie poszedł sobie na pół roku do innego klubu. To jest chore – oburza się Olszta.
Wygląda więc na to, że plany rozłamu spalą na panewce. – Podstawowe pytanie, czy to przyniesie rozwój piłkarstwa i podniesienie poziomu sportowego? Czy tylko zaspokojenie chorych ambicji pod hasłem: nieważne co, nieważne jak, ważne, że my – pyta jeden z działaczy ZOZPN.