Drużyna rozegrała trzy mecze o stawkę, w których zgromadziła zaledwie jeden punkt, po wyjazdowym remisie 2:2 z Orłem Srebrzyszcze
Wcześniej Brat na inaugurację uległ Granicy Dorohusk 1:2, a w minionej kolejce 2:3 na boisku beniaminka Bugu Hanna. Dlaczego drużyna, która w minionym sezonie do końca walczyła o awans do IV ligi ze Spartą Rejowiec Fabryczny spisuje się tak słabo?
W letniej przerwie Brat-Cukrownik trochę się osłabił. Odszedł Michał Kociuba i grający trener Andrzej Ignaciuk. Z kontuzją zmaga się Dawid Jopek, a treningów nie wznowili Łukasz Kowalski i Norbert Nowicki. Wprawdzie pojawili się nowi: Kamil Jopek, Tomasz Korniszuk, czy młodzież z zespołu trampkarzy: Wiktor Słowiński i Sebastian Dejnek, ale nie gwarantuje to od razu sukcesu.
Przed rozpoczęciem nowego sezonu prezes Brata-Cukrownika Stanisław Lubaś miał ambitne plany: – Większość zawodników pozostaje w drużynie. Dla kilku, najbardziej doświadczonych stażem i wiekiem graczy, obecny sezon może być ostatnią szansą zdobycie czegoś razem z tym zespołem.
Nie przypuszczał jednak, że kontuzji doznają… obaj bramkarze. – Marek Dębski nabawił się urazu jeszcze w poprzednim sezonie, Grzegorz Pypa po meczu Pucharu Polski z Chełmską Husarią – ubolewa trener Brata-Cukrownika Waldemar Kogut. – Doszły kolejne kontuzje. Nie grają Krzysztof Szadura i Arkadiusz Wędzina. Treningów nie wznowił Michał Szadura i praktycznie gramy bez napastnika. Sebastian Suduł i Aleksander Urbański gracją na bokach pomocy, a na środku wystawiamy młodzieżowca. Do tego jesteśmy bardzo nieskuteczni. W drugiej połowie mieliśmy 20 sytuacji. Już w 10. sekundzie meczu Suduł był sam na sam i trafił w bramkarza.
Urazy bramkarzy zmusiły szkoleniowca sprawiły, że między słupkami pojawił się Kamil Jopek. Piłkarz przebywał ostatnio w Zrywie Gorzków. – On nie jest bramkarzem. Ten zawodnik przydaje nam się w roli środkowego pomocnika i tam się najlepiej sprawdza. Żaden z pozostałych zawodników nie jest w stanie stanąć w między słupkami i bronić. Trener Kogut nie może nadal korzystać z trzeciego bramkarza Konrada Kocimskiego (rocznik 2003), który nie przychodzi na treningi. – Bardzo trudno znaleźć bramkarza. Cały czas, razem z prezesem Stanisławem Lubasiem szukamy. Wpadliśmy w dołek, z którego trudno jest wyjść – mówi trener.