Już w 1 min było gorąco pod bramką gości, ale Damian Świerblewski przeniósł piłkę nad poprzeczką. A za chwilę Jakub Wierzchowski musiał interweniować po strzale Piotra Malinowskiego.
Na to trzeba było poczekać do 31 min. Veljko Nikitović obsłużył świetnym podaniem Prejuce'a Nakoulmę, popularny "Prezes” zagrał przed bramkę, a Janusz Surdkowski, pomimo asysty obrońcy, w trudnej sytuacji umieścił piłkę przy słupku.
To był słodki rewanż "Surdyka” na gospodarzach, ponieważ wcześniej występował w Podbeskidziu. Tuż przed przerwą, już w doliczonym czasie, "zielono-czarni” znowu mogli się cieszyć, bo w sytuacji sam na sam z Wierzchowskim, Sylwester Patejuk kopnął minimalnie obok słupka. – Wcale nie byłem bohaterem pierwszej połowy. Po prostu przystawiłem nogę i wpadło. Poczekajmy na drugie 45 min, bo na razie gra trochę nam się nie kleiła – powiedział w przerwie Surdykowski.
Wiedział co mówi, bo pięć minut po wznowieniu gry pięknym uderzeniem z 16 m z powietrza popisał się Świerblewski, po którym piłka ugrzęzła w "okienku”. Mimo to w końcówce podopieczni Tadeusza Łapy mogli wygrać, kiedy po zespołowej akcji futbolówka trafiła do Bartłomieja Niedzieli, ten objechał obrońcę i mocnym strzałem zdobył gola. Niestety za moment defensorzy Górnika nie upilnowali Damiana Chmiela i po jego "główce” znowu był remis.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Łęczna 2:2 (0:1)
Bramki: Świerblewski (50), Chmiel (90) – Surdykowski (31), Niedziela (87).
Podbeskidzie: Mikler – Cienciała, Ganowicz, Konieczny (39 Dancik), Osiński – Świerblewski (57 Rocki), Matusiak, Kołodziej, Malinowski – Patejuk, Matus (71 Chmiel).
Górnik: Wierzchowski – P. Bronowicki (66 G. Bronowicki), Karwan, Benevente, Kazimierczak – Bartoszewicz, Nikitović, Niżnik – Nazaruk (77 Niedziela), Surdykowski, Nakoulma.
Żółte kartki: Kołodziej – Nikitović, Surdykowski. Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 3000.