Górnik Łęczna nieoczekiwanie stracił punkty w meczu z AP Orlen Gdańsk. Jedna z najsłabszych drużyn w rozgrywkach zremisowała z wicemistrzyniami Polski
Na pewno nie w ten sposób wyobrażali sobie kibice Górnika Łęczna powrotu do ligowej rywalizacji po blisko miesięcznej przerwie. Do Łęcznej zawitał zespół AP Orlen Gdańsk i w teorii powinno być to starcie lekkie, łatwe i przyjemne. Tak się jednak nie stało, głównie z winy samych gospodyń, które zagrały bardzo nieskutecznie.
W pierwszej połowie trafiły do siatki tylko raz, chociaż powinny co najmniej 3 lub 4 razy. Autorką jedynego gola była niezawodna Klaudia Lefeld. Widać, że uskrzydliły ją ostatnie powołania do reprezentacji Polski, gdzie odgrywa coraz ważniejszą rolę. Lefeld w 24 min wykorzystała idealne dogranie od Mileny Kazanowskiej.
W drugiej połowie plan taktyczny na to spotkanie całkiem się posypał. Duża w tym zasługa Zuzanny Grzywińskiej, która w 50 min sensacyjnie doprowadziła do remisu. Co ciekawe, było to dopiero trzecie trafienie Orlenu w tym sezonie. Górnik po straconej bramce rzucił się do ataków, ale nie przyniosły one pożądanego efektu i mecz zakończył się remisem. – Potrafimy grać w piłkę. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale brakowało nam finalizacji. Martwić może fakt, że to kolejny mecz, który powinniśmy zamknąć w pierwszej połowie, a tego nie jesteśmy w stanie zrobić. W efekcie po przerwie przeciwnicy czują, że są w stanie z nami powalczyć, co sprawia, że gra nam się dużo trudniej – mówi Marcin Banaszek, drugi trener Górnika.
GKS Górnik Łęczna – AP Orlen Gdańsk 1:1 (1:0)
Bramki: Lefeld (24) - Grzywińska (50).
Górnik: Urbańczyk – Szymczak, Bużan, Głąb, Zając, Kazanowska (63 Dereń), Kaczor, Rapacka (78 Jezioro), Lefeld, Litwiniec (63 Miłek), Fabova (85 Frontczak).
Orlen: Krajewska – Piórkowska, Szewczuk (81 Zimecka), Preuss (46 Grzywińska), Sanford, Kołodziejek, Włodarczyk (61 Formela), Sirant, Dymińska, Tarnawska (78 Kirsch-Downs), Słowińska.
Żółte kartki: Kazanowska, Głąb – Tarnawska. Sędziowała: Walczyńska. Widzów: 200.