W czwartkowy wieczór piłkarki Górnika Łęczna w ramach 1/16 finału Ligi Mistrzyń zmierzyły się z francuskim PSG. Rywalki były zdecydowanym faworytem i wygrały 2:0, ale polski zespół nie ma się czego wstydzić, bo podjął walkę. Jak spotkanie oceniają trenerzy i zawodniczki obu ekip?
Olivier Echoufani (trener PSG)
– Wygraliśmy 2:0 i na pewno cieszymy się ze zwycięstwa, ale tak naprawdę ten wynik mógł być dużo wyższy. Mieliśmy sporo sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy jednak pokonać bramkarki przeciwniczek. Jesteśmy jednak w dobrej sytuacji przed meczem rewanżowym nawet pomimo niewykorzystanych szans na kolejne bramki.
Jordyn Huitema (zawodniczka PSG)
– Nie mogłyśmy się już doczekać tych meczów w Lidze Mistrzyń. Trzeba przyznać, że Łęczna była bardzo solidna w defensywie i też chciała wygrać. Na pewno rywalki sprawiły nam sporo problemów. Mimo wszystko to my wykonałyśmy krok w stronę awansu zdobywając dwa gole na wyjeździe. Czekamy już teraz z niecierpliwością na rewanż. Moja bramka? Jestem zadowolona, że udało się strzelić, ale ważniejsza jest wygrana zespołu.
Piotr Mazurkiewicz (trener Górnika)
– Jestem dumny z drużyny. Zrealizowaliśmy większość założeń, jakie mieliśmy na to spotkanie. Nastawialiśmy się na defensywę i kontrataki – przy takim poziomie rywala nie było innej rady. Udowodniliśmy, że polskie piłkarki nie są słabe. Oczywiście nikt nie lubi przegrywać, ale pamiętam doskonale, jak spisywano nas na straty i mówiono, że przegramy różnicą dziewięciu czy dziecięciu bramek. Wynik 0:2 nie jest zły, tym bardziej że mogliśmy też strzelić gola, stworzyliśmy sobie sytuacje, z czego jestem bardzo zadowolony. Nie wierzę w to, że PSG nie chciało strzelać bramek. Być może nie podkręciły do końca tempa, ale nie sądzę, że zadowoliły się wynikiem. Mam świadomość, że to dopiero „pierwsza połowa”, a drugą rozegramy w Paryżu. Spodziewam się, że to będzie inny mecz, ale postaramy się znów przeciwstawić przeciwnikowi.
Emilia Zdunek (zawodniczka Górnika)
– Pomimo tego, że przegrałyśmy, jesteśmy z siebie zadowolone. Myślę, że pokazałyśmy charakter, bo większość ludzi, którzy nam kibicują, zastanawiała się tylko, ile dostaniemy bramek. Straciłyśmy dwa gole i oczywiście smuci nas, że przegrałyśmy, ale trzeba dostrzegać pozytywy. Grałyśmy całkiem nieźle w obronie i wyprowadziłyśmy wiele kontrataków, co nie jest łatwe, gdy gra się z taką drużyną, jak PSG. Żałujemy tylko, że nie udało się umieścić piłki w siatce. Zdaję sobie sprawę z tego, że miałam jedną z lepszych i nielicznych sytuacji do strzelenia bramki. Jest mi żal, że ten gol nie padł, bo takie okazje w takich meczach trzeba wykorzystywać. Mój strzał niestety został zablokowany, ale podjęłam decyzję, by spróbować. Na pewno przeanalizuję tę akcję, może dojdę do wniosku, że powinnam uderzać w drugi róg. Zawodniczki PSG to tacy sami ludzie, jak my. One też mogą mieć gorszy dzień, popełniać błędy, czasami nie dobiec do jakiejś piłki. W niektórych aspektach na pewno są od nas lepsze, ale my pokazałyśmy, że jesteśmy drużyną, że nie brakuje nam woli walki i zaangażowania. Osobiście jestem z tego elementu bardzo dumna, bo może piłkarsko byłyśmy skreślane, ale w tym meczu udowodniłyśmy, że zarówno piłkarsko, jak i pod kątem wolicjonalnym, jesteśmy całkiem niezłym zespołem i możemy powalczyć z najlepszymi.
Małgorzata Grec (zawodniczka Górnika)
– Byłyśmy gotowe na to, że PSG będzie nieustannie atakować, a my będziemy miały dużo pracy w defensywie. Spełniłyśmy jednak swoje założenia, dobrze grałyśmy w obronie, a o to przede wszystkim nam chodziło. Myślę, że przegrana 0:2 z Paris Saint-Germain nie jest powodem do wstydu. Ważny jest fakt, że w wielu momentach pokazałyśmy charakter i spokój. Uważam, że możemy być zadowolone z tego spotkania. Do Paryża pojedziemy po zwycięstwo. W tym meczu PSG w wielu elementach nie zagrało na swoim najwyższym poziomie i z pewnością wyciągną wnioski przed rewanżem. My jednak się nie boimy.