Szybkie tempo, piękne bramki, czerwona kartka. W meczu Arki Gdynia z Górnikiem Łęczna z kibice zobaczyli niemal wszystko. Co więcej, zespół trenera Franciszka Smudy tym razem do dobrej gry dołożył komplet punktów i w dobrych nastrojach wraca znad morza na Lubelszczyznę
Przed meczem w obozie rywali Górnika wiele mówiło się o absencji Rafała Siemaszki, będącego najskuteczniejszym strzelcem Arki w tym sezonie. 30-letni napastnik zespołu z Gdyni nie mógł wybiec na murawę przez nadmiar żółtych kartek i jego miejsce na „szpicy” zajął Przemysław Trytko. Z kolei trener Franciszek Smuda po dobrym meczu Górnika w Poznaniu zdecydował się na tylko jedną roszadę w wyjściowej jedenastce. Miejsce Aleksandra Komora w środku defensywy zajął Gerson.
Łęcznianie przystępowali do meczu z beniaminkiem w bojowych nastrojach. - W ostatnich trzech meczach graliśmy dobrze i mam nadzieję, że powtórzymy to w sobotę, z tą różnicą, że ten mecz wygramy. Najważniejsze jest zwycięstwo i trzy punkty – mówił za pośrednictwem klubowej strony pomocnik Górnika Javi Hernandez.
W początkowych minutach zdecydowaną przewagę osiągnęli gospodarze. Piłkarze Arki długo utrzymywali się przy piłce i w 7 minucie Marcus Da Silva po ładnej akcji znalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego uderzenie zablokował Przemysław Pitry. Później gdynianie nadal forsowali tempo, ale nie potrafili stworzyć sobie dogodnej okazji. Górnik grał z kontry i w 17 minucie objął prowadzenie. Sergiusz Prusak zagrał długą piłkę na połowę rywala, a Hernandez wykorzystał nieporozumienie pomiędzy Konradem Jałochą, a byłym piłkarzem łęcznian Dawidem Sołdeckim i czubkiem buta umieścił piłkę w bramce gdynian.
Po stracie bramki podrażniony beniaminek starał się szybko doprowadzić do wyrównania. I po znakomitym uderzeniu z woleja Mateusza Szwocha Arka była bliska zdobycia bramki. Jednak tym razem Prusaka wyręczył Gerson wybijając piłkę z linii bramkowej. Górnik bronił się później skutecznie i szukał okazji w kontratakach. W 36 minucie ładną akcją indywidualną na prawym skrzydle popisał się Gerson po czym podał futbolówkę do Grzegorza Bonina. Kapitan Górnika znajdując się około 20 metrów od bramki Jałochy bez zastanowienia zdecydował się na strzał wewnętrznym podbiciem i zdobył pięknego gola na 2:0.
Drugą część spotkania od mocnego uderzenia zaczęli gospodarze. Już w 46 minucie po dośrodkowaniu z prawej strony w znakomitej sytuacji znalazł się Miroslav Bożok, ale jego strzał głową minął bramkę Prusaka. Co nie udało się gospodarzom, udało się Górnikowi. Dwie minuty po upływie godziny gry świetne podanie od Pawła Sasina wykorzystał Bartosz Śpiączka i było już 3:0 dla Górnika. W 73. Minucie Dariusz Formella trafił na 1:3 i dał Arce cień nadziei na korzystny wynik.
Jednak w 80 minucie po jednej z kontr i faulu Tadeusza Sochy na Leandro do piłki ustawionej tuż przed polem karnym podszedł wprowadzony po przerwie Szymon Drewniak. Powracający po kontuzji pomocnik „zielono-czarnych” mierzonym strzałem pokonał Jałochę, który nawet nie drgnął. Na trzy minuty przed końcem gospodarze zdołali zdobyć jeszcze jedną bramkę. Bożok przymierzył w słupek, a skuteczną dobitką popisał się Josep Barisić. Co gorsza w samej końcówce za druga żółtą kartkę z boiska wyleciał Gabriel Matei. Chwilę później Trytko trafił w słupek i ostatecznie Górnik zwyciężył 4:2.
Arka Gdynia – Górnik Łęczna 2:4 (0:2)
Bramki: Formella (73), Barisić (88) - Hernández (17), Bonin (36), Śpiączka (62), Drewniak (80)
Arka: Jałocha - Socha, Sołdecki, Sobieraj, Marciniak – Da Silva (77. Formella), Szwoch (62. Barisić), Kakoko, Hofbauer (70. Nalepa), Bożok - Trytko.
Górnik: Prusak - Matei, Gerson, Pitry, Leandro - Bonin, Sasin, Tymiński (82, Atoche), Hernandez, Dzalamidze (46. Drewniak) - Śpiączka (71. Piesio).
Żółte kartki: Kakoko, Sołdecki, Trytko, Socha - Matei, Śpiączka, Tymiński, Prusak.
Czerwona kartka: Gabriel Matei (90. minuta, Górnik, za drugą żółtą).
Widzów: 6621
Sędziował: Szymon Marciniak